Ceny spadły, jednak nieznacznie w porównaniu do wcześniejszych prognoz, bo mleko przerzutowe o zawartości tłuszczu równej 4,0% kosztowało przeciętnie ok. 2,60 zł netto za litr. Wyjaśnienie przyczyn tego spadku wymaga spojrzenia na zagadnienie w szerszym kontekście. W ostatnim czasie, w branży mleczarskiej zaobserwowano przywóz mleka z krajów ościennych, przede wszystkim ze Słowacji. Okoliczność ta w synergii ze specyfiką okresu Wielkanocy, kiedy to część zakładów nie podejmuje przetwórstwa, musiało przełożyć się na spadek cen mleka przerzutowego.
Jednak to przełom bieżącego i kolejnego miesiąca będzie decydujący dla wysokości cen w następnym okresie. Z jednej strony należy spodziewać się powrotu do poziomu cen sprzed świąt, a z drugiej, do presji na nie zbliżającego się wielkimi krokami sezonowego szczytu produkcyjnego w Europie.
r e k l a m a
W Europie
wciąż mamy do czynienia z powolną tendencją spadkową w produkcji mleka, choć obserwując, często impulsywne działania o zaprzestaniu produkcji przez krajowych producentów, można odnieść odmienne wrażenie.
Czynnikami wpływającymi na podjęcie decyzji o rezygnacji z produkcji mleka są jej wciąż rosnące koszty. Problem w tym, że w wielu obszarach Starego Kontynentu uzyskiwane ceny nie pokrywają bieżących kosztów produkcji. Pomimo tego w Polsce szacuje się, że na koniec 2022 roku osiągnie się wzrost produkcji o 1,5% w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego.
Równocześnie, w kraju wciąż rośnie zróżnicowanie regionalne zarówno w zakresie produkcji, jak i przetwórstwa mleka. Proces ten ma swoje uzasadnienie w odmiennych warunkach gospodarowania oraz popytu na produkty gotowe.
Według danych publikowanych przez GUS, najwyższe ceny za mleko osiągali rolnicy z województwa lubuskiego, opolskiego oraz śląskiego. Zestawienie to zamyka region Małopolski, województwa łódzkiego oraz podkarpackiego, gdzie w tym samym czasie wypłacano najniższe ceny za mleko surowe. Z czołówki najlepiej opłacanych regionów zniknęło województwo podlaskie, co może niejednego dziwić.
W Polsce
obserwuje się postępujący proces koncentracji gospodarstw rolnych wokół ośrodków, gdzie działają prężne mleczarnie. W pozostałych regionach Polski, gdzie w zasadzie koszty wytworzenia surowca są podobne, z uwagi na brak przetwórstwa, produkcja może zanikać.
Na wymiar produkcji mleka w Polsce mogą w najbliższym czasie wpłynąć, dobiegające końca w 2023 roku, wieloletnie umowy dzierżaw zawarte z Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa.
Najbliższe miesiące dla rodzimych producentów mleka rysują się raczej w pozytywnych barwach, co przy wzroście krajowej produkcji pomoże wzmocnić pozycję Polski na arenie europejskiej. Według IFE z Kilonii w Niemczech, aktualna wartość surowcowa mleka o zawartości tłuszczu 4,0% i 3,4% białka, to aż 60,9 euro centów za kg mleka, czyli 3,03 zł netto za litr.
Tak wysoką wartość mleka zawdzięczać możemy wysokiemu spieniężeniu produktów masowych, takich jak mleko w proszku, masło oraz sery.
Wartość 0,609 euro za kg mleka wskazuje, że przekroczono już poziom 0,60 euro, który, jak dotąd był w branży wartością rekordową.
Równocześnie jednak rośnie koszt przetwórstwa mleka, który już teraz sięga 90 groszy/litr, co stawia mleczarnie w trudnej sytuacji.
Oznacza to, że jeżeli podana przez GUS w drugiej połowie kwietnia cena za marzec przekroczy 1,90 zł, to popyt na produkty mleczarskie może zacząć spadać, bo ich ceny mogą się okazać zbyt wysokie dla wielu konsumentów.
Oliwy do ognia dolewa niepewność związana z konfliktem zbrojnym za naszą wschodnią granicą, co może doprowadzić do dalszego wzrostu cen surowców i energii oraz trudności w utrzymaniu ciągłości łańcuchów dostaw. Pomimo że ukraińscy rolnicy zmagają się z dramatyczną sytuacją wciąż są w stanie zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe kraju w zakresie dostępu do artykułów mleczarskich.
r e k l a m a
W Ukrainie
wciąż ok. 60–65% mleczarń funkcjonuje niemal normalnie odbierając mleko z gospodarstw rolnych.
Istotna, bo sięgająca aż 30%, część ukraińskiej produkcji realizowana jest w ramach zamówień publicznych, a także prowadzonego państwowego skupu interwencyjnego.
Ciężkiej sytuacji sektorowi mleczarskiemu nie ułatwiają sieci handlowe, które podobnie jak w Polsce, nie szczędzą argumentów, by obniżać ceny, a i należność za towar odraczać, tłumacząc się m.in. pozrywanymi łańcuchami dostaw.
Wciąż uzasadnione obawy mogą budzić kończące się zapasy zgromadzonych w Europie pasz. Wiosna przyszłego roku przyniesie rozstrzygnięcie w tej sprawie.
Wiele wskazuje na to, że odraczany wzrost cen żywności okaże się konieczny do zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego kraju, bo bez niego przetwórnie po prostu zbankrutują.
Społeczeństwo w większości spodziewa się tych podwyżek, na co wskazują zarówno badania opinii publicznej, jak i komunikaty ze Światowej Organizacji Żywności, czyli FAO. Według publikowanych przez nich danych, w marcu bieżącego roku żywność podrożała aż o 33,6% w ciągu roku. Dla przypomnienia, historia się powtarza, bo rok temu obserwowaliśmy podobny wzrost, a to oznacza, że w ciągu raptem dwóch lat żywność podrożała o bagatela… 67,4%.
Wygląda jednak na to, że stare porzekadło „szczęściem jednego człowieka jest drugi człowiek” w przypadku akcji promocyjnych w marketach nabiera osobliwego znaczenia, bo sprzedaż polskich produktów w hitowych cenach, to powód do łez dla polskiego rolnictwa.
Płacimy mniej, ale naszym kosztem, bo towar za symboliczną złotówkę coraz częściej jest okupiony zaciskaniem pętli na szyi ciężko pracujących ludzi, którzy muszą do sieci dostarczyć towar za 1 grosz.