Powodem są wyższe temperatury. W takich warunkach łatwiej o pleśń w kiszonce, a co za tym idzie, zwiększone jest ryzyko obecności mykotoksyn. Sposobem na poprawienie jakości kiszonki może okazać się spryskiwanie ściany silosu kwasem propionowym po każdorazowym wybraniu jej warstwy. Zimą stosowanie tego zabiegu nie jest konieczne, ale od maja do sierpnia bardzo wskazane. Należy też oczywiście odrzucać paszę spleśniałą, która jest wręcz zabójcza dla naszych krów.
Co prawda, w zdrowym żwaczu bytują bakterie, które mają możliwość rozkładu niektórych mykotoksyn, jednak wraz ze wzrostem wydajności, a co za tym idzie wzrostem pobrania paszy, rozkład mykotoksyn w żwaczu nie jest już taką oczywistą sprawą.
Jeszcze nie tak dawno krowy produkowały mniej mleka i zjadały mniej paszy (zakłada się, że około 12–15 kg suchej masy dziennie), więc 1 kg suchej masy paszy przebywał w przewodzie pokarmowym ok. 2 godzin. Teraz krowy produkujące dziennie 40–50 l mleka zjadają nawet 26 kg suchej masy paszy, wobec czego 1 kg paszy przybywa średnio tylko 55 minut w przewodzie pokarmowym. Tym samym bakterie w żwaczu mają dwa razy mniej czasu na dezaktywowanie mykotoksyn. Poza tym, dzisiejsza krowa praktycznie stale jest na granicy kwasicy, przy niskim pH żwacza reakcja dezaktywacji zachodzi dużo gorzej.
Przy skażeniu mykotoksynami objawy są niespecyficzne, to znaczy, że podobne mogą wystąpić przy innych schorzeniach. Jednak pewne symptomy mogą wskazywać, że to one powodują problemy, np.: widoczny problem dotyczy tylko części zwierząt, nie ma żadnych przerzutów choroby, kuracje antybiotykowe nie miały żadnego lub niewielki wpływ na chorobę, występowanie problemów jest sezonowe i ma związek z konkretnymi paszami (np. nowy silos kiszonek).