Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Konkurent może być partnerem, nie wrogiem

Data publikacji 05.05.2022r.

W ubiegłym tygodniu na krajowym rynku mleka obserwowano kontynuację trendu wzrostowego cen mleka i artykułów mleczarskich. Jednocześnie bieżące koszty zakupu środków potrzebnych do produkcji mleka były nieco niższe niż te notowane parę tygodni temu.

Koszty energii i żywienia krów zanotowały w ciągu miesiąca spadki odpowiednio o 2 i 13%. Jednak mogą to być chwilowe spadki ze względu na dalszą wojnę w Ukrainie – niszczenie przez Rosjan wielkich ilości zboża i kukurydzy oraz gazowy szantaż Putina.

Zbliżając się do symbolicznych 2 zł, rośnie cena mleka w skupie według GUS, która osiągnęła w marcu wartość 1,96 zł za litr. W tym samym czasie cena mleka przerzutowego, przekraczając 2,60 zł za litr, wskazuje na duże zapotrzebowanie na surowiec.

Dobiegający końca pierwszy kwartał 2022 roku skłania do refleksji i podsumowania tego, co działo się na rynku mleczarskim od początku roku.

W ubiegłym roku wskaźnik rentowności sprzedaży dla przedsiębiorstw mleczarskich wyniósł średnio 2,2%, na co nie wskazywał słabszy trzeci kwartał, w którym wartość ta sięgała ledwo 1,7%. Wśród zakładów produkcyjnych dzierżących mocną pozycję na światowym i krajowym rynku, nadal wskaźnik ten pozostaje wystarczająco wysoki, by można było dalej podnosić cenę skupowanego od rolników mleka. Warto zauważyć, że w tym samym czasie, gdy spada zainteresowanie fuzjami zakładów przetwórczych, umacnia się handel wielkosieciowy. Cztery działające w Polsce sieci dyskontowe, czyli Biedronka, Lidl, Netto i Aldi, wyprzedziły pod względem udziału w rynku małe i średnie sklepy spożywcze.

r e k l a m a

Kadry zarządzające

dominującymi liczebnie średnimi i mniejszymi mleczarniami, które w małym stopniu uczestniczą w eksportowej hossie, z wielkim niepokojem przyglądają się rosnącym cenom zakupu surowca. Oliwy do ognia dolewa zerowa stawka VAT, którą objęte jest zarówno mleko surowe, jak i artykuły mleczarskie. Przepis ten jednak wprowadza wyjątek dla rolników ryczałtowych, którzy mają otrzymać wynagrodzenie za surowiec jako wartość brutto, tj. wraz z 7-procentowym podatkiem VAT. Problem w tym, że podmiot skupujący, wynagrodzenie za surowiec lub produkty gotowe otrzymuje jako wartość netto, a płatność podatku VAT jest odroczona o 60 dni od zapłaty za fakturę. Oznacza to, że mleczarnia na okres 60 dni musi z własnych środków sfinansować konieczność zapłaty podatku VAT. Rzecz w tym, że faktyczny zysk w branży nie sięga 7%, więc obowiązek ten wiąże się z koniecznością zaciągnięcia przez mleczarnię kredytu, co przy obecnych stopach procentowych i kosztach obsługi jest poważnym obciążeniem i w dalszej kolejności przeniesieniem kosztów… na rolników.

Sytuacja jest absurdalna,

bo ci, którym w dobrej wierze chciano pomóc, w dużej mierze poniosą koszty owej pomocy. Aby sytuację w branży poprawić, potrzebne są zdecydowane działania, bo samo stwierdzenie diagnozy jeszcze nikogo nie uleczyło. Problem jest o tyle poważny, że na wspólnej gałęzi siedzą nie tylko mleczarnie, ale i rolnicy. Wszechobecna pomoc, tarcze i zapory przyzwyczaiły nas do tego, że państwo staje na wysokości zadania oferując pomoc. Tutaj sytuacja jest jednak inna, bo wsparcie musi mieć kierunkowy i punktowy charakter. Polski sektor mleczarski ma rozwijany od lat potencjał i sobie na wolnym rynku da radę, ale obecnie naprawdę potrzebuje pomocnej dłoni państwa. Zdolności produkcyjne zakładów mleczarskich oraz stosowaną w nich technologię mamy na wysokim poziomie – niejednokrotnie wyższą niż w konkurencyjnych europejskich zakładach przetwórczych. Poczynione po wstąpieniu do Unii Europejskiej inwestycje pomogły znacząco zwiększyć eksport z Polski do innych krajów świata. Wciąż jednak potencjał produkcyjny polskich mleczarni nie jest w pełni wykorzystany. Niejednokrotnie mówi się o sięgających blisko 30-procentowych wolnych mocach przerobowych! Co daje podstawy do refleksji i… kolejno do zespołowego działania. Wszak pojedyncze zakłady zmagają się z wyższymi jednostkowymi kosztami przetwórstwa, co prowadzi do kurczenia się, już teraz bardzo małych, marż handlowych.

r e k l a m a

Potrzebne są

zatem rozwiązania systemowe, najlepiej koordynowane i zarządzane przez zewnętrzny podmiot, który będąc wolnym od politycznych konotacji, wynikami swojej pracy będzie w stanie zarobić na swoje utrzymanie. Dotychczasowi konkurenci rynkowi mogliby pomyśleć o współpracy, identyfikując siebie nie jako wroga, a partnera. Wszak po drugiej stronie boiska znajduje się handel, któremu zdolności do współpracy nie brakuje. Zmienne w czasie i przestrzeni moce przerobowe i surowiec mogłyby być alokowane stosownie do rodzących się na bieżąco potrzeb. Dzięki temu, współpracujące ze sobą zakłady przetwórcze w znacznej mierze rozwiązałyby problem z zagospodarowaniem surowca, kosztami jego przetworzenia i na koniec ze sprzedażą produktu na krajowym lub światowym rynku. Z takich rozwiązań korzystają tuzy światowego biznesu budując sojusze korporacyjne
– zarówno branżowe, jak i międzybranżowe.

Jarosław Malczewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a