pomorskie
– Wszystko będzie zależało od opłacalności, ale chęci i sił do pracy nam nie brakuje i po osiągnięciu pełnej obsady krów, chcemy wybudować kolejny obiekt inwentarski, już nie taki zaawansowany, może w formie wiaty, gdzie będziemy opasać buhajki. Obecnie wszystkie urodzone u nas byczki musimy sprzedawać, bo nie mamy miejsca, aby prowadzić ich odchów. Dążymy do dywersyfikacji produkcji, bo gdy w jednej branży przyjdzie dołek cenowy, to wtedy można wspomóc się drugą. Obecnie produkujemy mleko, rzepak i buraki cukrowe, a w przyszłości będzie również żywiec wołowy – wyjaśnił młody rolnik, który prowadzi gospodarstwo z bratem Adamem.
r e k l a m a
Wysłodki bez okrywania
Rolnicy nie uprawiają kukurydzy, zatem nie stosują kiszonki, która jest dziś najpopularniejszą paszą zadawaną krowom mlecznym. Energię w dawce pokarmowej bilansują wysłodkami buraczanymi, co ciekawe, przy ich zakiszaniu w pryzmie nie stosują okrycia, nawet w postaci foli kiszonkarskiej.
– Do tej pory rocznie spasaliśmy 500 ton wysłodków buraczanych, ale w tym roku na pewno będzie potrzeba więcej, bo cały czas zwiększamy liczebność stada. Energia z wysłodków jest energią bezpieczną dla żwacza, poprzez wolniejszy rozkład, niż energia ze skrobi. Wysłodki przechowujemy w pryzmach, ale ich nie okrywamy, a jedynie odpowiednio formujemy i dokładnie ubijamy. W ten sposób nie ponosimy kosztów folii kiszonkarskiej, paliwa oraz robocizny, a tracimy zasuszoną warstwę wierzchnią paszy o grubości 3–4 cm, co według moich wyliczeń jest bardziej opłacalne niż tradycyjne okrywanie – stwierdził Mateusz Starzyk, dodając, że taki sposób pryzmowania wysłodków powoduje roczne straty paszy w ilości jednego standardowego transportu samochodem ciężarowym. Trzeba przyznać, że to dość oryginalne, ale też prawdziwie ekologiczne podejście, zapobiegające produkcji odpadów foliowych.
Ze względu na bliskość cukrowni w Malborku oraz fakt, że hodowca jest plantatorem buraków cukrowych, wysłodki pozyskuje po bardzo korzystnej cenie, ponosząc minimalne koszty transportu. To wszystko sprawia, że stosowanie wysłodków w jego przypadku jest tańsze niż uprawa i zbiór kukurydzy na kiszonkę.
Paszowóz jeszcze nie teraz
Wysłodki w dawce pokarmowej uzupełniane są sianokiszonką oraz paszami treściwymi i dodatkami żywieniowymi, podawanymi w formie tradycyjnej.
– Z zakupem wozu paszowego trzeba jeszcze poczekać, wszak nie od razu Kraków zbudowano, a przecież nie sztuką jest przeinwestować. Tym bardziej, że obora kosztowała nas 1 mln 550 tys. zł brutto. Jednak z drugiej strony paszowóz to priorytet na naszej zakupowej liście maszyn, nie tylko ułatwi nam obsługę stada, ale też przysłuży się do wzrostu wydajności mlecznej – przyznał Mateusz Starzyk, dodając, że gdyby dziś ruszał z budową takiej samej obory, to trudno byłoby mu się zmieścić w kwocie 2 mln zł, ze względu na ogromną drożyznę materiałów budowlanych, jak i usług.
r e k l a m a
Wysokość goni szerokość
Nowa obora, o wymiarach 36 x 19 m, posiada stół paszowy o szerokości 4,5 m, który przylega do jednej ze ścian bocznych. A są to jedne z najwyższych ścian, jakie można spotkać w budynkach tego typu i mierzą 4,5 m. Mury o wysokości 3,5 m wieńczą boczne świetliki z poliwęglanu o wysokości 1 m.
– Już na etapie projektu byliśmy zgodni z bratem, aby był to budynek możliwie jak najwyższy. To zaowocowało 8-metrową wysokością w kalenicy, co jest bardzo rzadko spotykanym wynikiem przy 19 m szerokości budynku. Myślę, że trudno byłoby znaleźć drugą taką oborę w Polsce, która by miała, aż tak korzystny stosunek wysokości do szerokości – oznajmił Mateusz Starzyk, dodając, że oborę wybudowała firma Piotra Nowocińskiego z Ostródy.
Boksy legowiskowe ścielone są słomą, a obornik wypychany jest za pomocą ładowarki. Hodowcy preferują obfite ścielenie, dzięki czemu słoma trafia nie tylko na legowiska, ale też na korytarz gnojowy, co zapobiega poślizgnięciom, a także zapewnia suchsze warunki dla racic.
– Codziennie usuwamy obornik i dościelamy słomę, a raz na 2 tygodnie dokładnie czyścimy legowiska, usuwając z boksów nadmiar zużytej słomy.
Kompleksowo ze SHiUZ-em
Do pełnej obsady rolnikom brakuje jeszcze co najmniej 20 krów, ale są ostrożni w zakupach materiału hodowlanego, pamiętając przykre doświadczenia.
– Kiedyś, mama zakupiła krowę z białaczką i teraz nie chcieliśmy ryzykować, dlatego do pełnej obsady dochodzimy z własnych sztuk. Od kilku lat sam inseminuję krowy, a kurs inseminatorski ukończyłem w głównej siedzibie SHiUZ Bydgoszcz. To od nich zamawiam nasienie buhajów, głównie rasy hf. W naszej gminie hodowla krów zanika, zostało tylko pięciu producentów mleka, nie ma też inseminatorów, to dlatego ukończyłem taki kurs – powiedział Mateusz Starzyk, dodając, że już od 4 lat stosuje program zwalczania wirusowej choroby IBR/IPV oparty na regularnych szczepieniach.
Za dój odpowiada hala udojowa DeLaval typu rybia ość 50o, co oznacza, że krowy są ustawione pod kątem 50o do kanału, w którym znajduje się dojarz. Zatem aparaty udojowe są podpinane z tyłu, a nie z boku, co zdaniem Mateusza Starzyka, znacznie podnosi bezpieczeństwo podczas doju. Wielkość hali to 2 x 4 stanowiska, z możliwością powiększenia do 2 x 5.
Zobacz także
Zatrzaskowe bez szarpania
Na całej długości stołu paszowego zamontowano drabiny zatrzaskowe Artjen. Jest to dość kosztowne, ale funkcjonalne rozwiązanie. Wygrodzenia oraz poidła są również od firmy Artjen.
– Wielu dziwiło się dlaczego mamy aż tyle drabin zatrzaskowych, a nie zwykłe skośne. Te drabiny to po prostu wygoda, dzięki nim nie muszę ganiać krowy po oborze, aby ją przygotować do jakiekolwiek zabiegu, inseminacji czy podania leku lub pobrania krwi itp. Taka drabina to możliwość szybkiego i łatwego unieruchomienia krowy, z którą nie musimy się szarpać – stwierdził Mateusz Starzyk.
Na koniec rolnik podkreślił rolę OSM „Maluta” w rozwoju swojego gospodarstwa.
– Solidny partner, jakim jest OSM „Maluta” to jedna z motywacji do rozwoju gospodarstwa, tym bardziej, że już nie raz korzystaliśmy i cały czas korzystamy z preferencyjnych pożyczek, jakich udziela swoim dostawcom nasza spółdzielnia. To pożyczka do 100 tys. zł na 2%, nigdzie indziej takiej nie otrzymamy – zakończył Mateusz Starzyk.