kujawsko-pomorskie
Jan Bugajski prowadzi 50-hektarowe gospodarstwo we wsi Paparzyn w powiecie chełmińskim. Specjalizuje się w produkcji roślinnej – produkuje zboża, buraki cukrowe oraz rzepak. W przypadku tej ostatniej rośliny jesienią ubiegłego roku założył 10 ha plantacji, na dwóch działkach (7 ha i 3 ha).
– Po raz pierwszy łosie zaobserwowałem na początku kwietnia. Wiosna była chłodna, więc rzepak wegetację wznawiał mało intensywnie. Zwierzęta rośliny zgryzały od góry, niszcząc pąki kwiatowe. Pęd główny ulegał w ten sposób zniszczeniu. Rośliny były tratowane. Swoje straty, w zależności od miejsca, oceniałem na kilka do kilkunastu procent. Udało nam się nakręcić filmy, na których widać pasące się zwierzęta. To było 4–5 sztuk: klępa z łoszakami. Im rzepak stawał się większy, tym żer przebiegał intensywniej – opowiada Jan Bugajski.
W poprzednich latach na gruntach rolnika łosie się nie pojawiały. Czynnikiem sprzyjającym ich obecności na jego plantacji może być fakt, iż w zeszłym roku w okolicy zasiano niewiele rzepaku.
– Moja plantacja zlokalizowana w bezpośrednim sąsiedztwie lasu jest jedyna – dodaje Bugajski.
Obowiązujące w Polsce przepisy regulujące gospodarkę łowiecką określają zwierzęta prawnie chronione. Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność za szkody spowodowane przez żubry, wilki, rysie oraz bobry. Oględzin i szacowania szkód, o których mowa w art. 126 ust. 1 ustawy o ochronie przyrody, a także ustalania wysokości odszkodowania i jego wypłaty dokonuje regionalny dyrektor ochrony środowiska, a na obszarze parku narodowego – dyrektor tego parku.
W grupie zwierząt prawnie chronionych nie ma jednak łosi.
– Najpierw zgłosiłem się do koła działającego na moim terenie. Poinformowano mnie, że łosie są wyłączone z gospodarki łowieckiej i nie podlegają wykonywaniu polowań. Wtedy zadzwoniłem do urzędu wojewódzkiego. Powiedziano mi, że łosie to jednak zwierzyna łowna i zasugerowano zwrócenie się do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Tam jednak też nie uzyskałem konkretnych informacji. Urzędników stać było tylko na przekazanie mi, że łosie nie podlegają ich jurysdykcji oraz że zwierzęta te nie jedzą rzepaku. Nie wiedziałem początkowo, do kogo zwrócić się ostatecznie z kwestią szkód powodowanych przez łosie – mówi Jan Bugajski.
Szkody w uprawach rolnych powodowane przez łosie reguluje m.in. Prawo łowieckie. Jego zapisy dosyć precyzyjnie to regulują, choć bywają nieoczywiste. Łosie, mimo że są objęte całoroczną ochroną (polowania nie są wykonywane), podlegają takim procedurom, jak inne gatunki łowne: dziki, jelenie, daniele i sarny.
Prawo łowieckie przewiduje, że za całorocznie chronione łosie w przypadku wyrządzenia przez nie szkód na obszarach obwodów łowieckich leśnych odszkodowanie wypłaca Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe ze środków budżetu państwa. Obwód leśny to taki, na którym grunty leśne stanowią co najmniej 40% ogólnej powierzchni tego obszaru. Z reguły dotyczy to więc lasów. Zdarzają się jednak obszary, na których działki rolne położone są w otulinach leśnych. Prawo rozróżnia także pojęcie obwodów polnych, w przypadku których grunty leśne stanowią mniej niż 40% ogólnej powierzchni tego obszaru. W przypadku więc kiedy łosie wyrządzą szkody na polach rolniczych wchodzących w skład obwodów polnych, odszkodowanie wypłaca zarząd województwa (urząd marszałkowski) ze środków budżetu państwa.
To niejedyna sytuacja, kiedy za szkody odpowiedzialność ponosi marszałek. Dotyczy to także szkód spowodowanych na terenach, które nie wchodzą w skład obwodów łowieckich, na przykład parków miejskich i terenów podmiejskich. Zarząd województwa wypłaca w takim przypadku odszkodowanie nie tylko za szkody wyrządzone przez łosie, ale i dziki, jelenie, daniele oraz sarny.
Jeśli zaś chodzi o szkody na gruntach rolnych leżących na terenie obwodów polnych, jak i leśnych, procedura jest standardowa jak w przypadku zwykłych szkód. Zmienia się tylko adresat zgłoszenia. Zamiast w miejscowym kole łowieckim należy tego dokonać w urzędzie marszałkowskim (w przypadku obwodów leśnych w nadleśnictwie). Szacowanie dokonywane jest przez zespół (przedstawiciele ODR, urzędu marszałkowskiego oraz rolnik). Także pozostałe procedury przebiegają tak samo jak ma to miejsce w przypadku szkód na terenach dzierżawionych przez koła.
– Poinformowałem Urząd Marszałkowski w Toruniu o szkodach łowieckich. Przyjechał zespół i oszacował moją stratę. Uszkodzenia zostały stwierdzone na areale tylko kilku hektarów i wyniosły w zależności od miejsca od 2 do 10% – wyjaśnia Jan Bugajski.