Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Liczy się nie obora, a wyniki produkcyjne

Data publikacji 17.05.2022r.

O Sylwii i Leszku Skupach z całą pewnością można powiedzieć, że to hodowcy z krwi i kości. I chociaż w gospodarstwie trudno szukać nowoczesnej obory wyposażonej w zaawansowane technologie, to wystarczy wejść do uwięziowej obory, rzucić okiem na utrzymywane w niej zwierzęta, by mieć pewność, że ich wartość genetyczna to najwyższa hodowlana półka.

mazowieckie

Potwierdzają to oczywiście wyniki produkcyjne. Sylwia i Leszek Skupowie od lat utrzymują wysoko wydajne pogłowie liczące 46 krów. Średnia wydajność stada (za 2021 rok) wyniosła 10 500 kg mleka. Rekordzistki dają grubo powyżej 13 tys. kilogramów. Rok bieżący pod względem mleczności zapowiada się jeszcze lepszy, co ogromnie cieszy hodowców, bowiem po niespodziewanej, kilkumiesięcznej chorobie, pan Leszek wrócił do zdrowia i oczywiście do pracy.

– Nieprzerwanie idziemy do przodu i chociaż nie mamy możliwości, by zwiększać pogłowie krów, to chcemy i dążymy do tego, by zwiększać ich wydajność – zaznaczył Leszek Skup.

A że tak jest, najlepiej dowodzi jedna z ostatnich inwestycji, jaką była wymiana zbiornika chłodzącego z 2500 na 3200 litrów. Warto nadmienić, że tak dobrą wydajność hodowcy uzyskują nie tylko od krów rasy hf. W stadzie jest bowiem wiele sztuk mieszańcowych hf x montbeliarde (stanowiących nawet pond 30% całego pogłowia), które użytkowane są wyłącznie w pierwszym pokoleniu, po czym ponownie kryte są nasieniem buhajów hf.

Warto odnotować, że wzrost zainteresowania hodowców bydłem montbeliarde do krzyżowania międzyrasowego spowodowany jest przede wszystkim wysokim poziomem cech funkcjonalnych. Długowieczność, odporność na mastitis oraz cechy płodności, stanowią bowiem ponad jedną trzecią indeksu selekcyjnego dla tej rasy z kraju jej pochodzenia, czyli Francji. W przypadku mieszańców hf x montbeliarde wydajność mleka w stosunku do wydajności czystorasowych hf jest niższa, ale mleko odznacza się wyższą zawartością tłuszczu i białka.

– Mieszańce są duże, posiadają lepszą budowę ciała niż rasa hf, stąd też większy jest zysk ze sprzedaży wybrakowanej krowy – dodał pan Leszek.

Długie lata profesjonalnej pracy hodowlanej pozwalają hodowcom na prowadzenie ostrej selekcji mlecznego stada.

– Część krów i praktycznie wszystkie jałówki (po wcześniejszy badaniu) kryjemy nasieniem seksowanym. Tak więc żeńskiego materiału hodowlanego nam nie brakuje i jeżeli pierwiastka nie spełnia naszych oczekiwań co do wydajności, po prostu ją brakujemy. W stadzie zostają tylko te, które w laktacji dadzą ok. 9000 kg mleka – poinformował Leszek Skup, dodając, iż o wyborze buhaja do kojarzeń decyduje wiele cech, jednak priorytetowym jest długowieczność oraz poprawa parametrów mleka.

Im szybciej, tym skuteczniej – to zasada, którą w rozrodzie stada, i to z powodzeniem, stosują państwo Skupowie. Rozród jałówek rozpoczyna się tutaj po ukończeniu przez nich 12 miesięcy życia, jednak jednym z głównych kryteriów jest wzrost zwierzęcia, które w tym czasie musi osiągnąć 130 cm w kłębie. Ocena zwierząt prowadzona jest na bieżąco, tak więc na bieżąco inseminowane są młodociane sztuki.

– Przed laty zdecydowanie później przypadał wiek pierwszego krycia jałówek – poinformowała Sylwia Skup – jednak praca nad prawidłowym odchowem pozwoliła nam na szybsze krycie zwierząt, które jest nie tylko tańsze, ale przede wszystkim skuteczniejsze. Przekonaliśmy się, że im później kryte są jałówki, tym większe jest ryzyko ich zatuczenia, pomimo że w naszym stadzie żywione są tylko sianokiszonką i sianem.

Obecnie na skuteczne zacielenie jałówki hodowcy zużywają niecałe 2 porcje nasienia. Nieco gorzej jest u krów, gdzie są to 3 porcje. Takie wyniki rozrodu nie zadowalają jednak w pełni hodowców.

– Poprawy parametrów trzeba szukać w żywieniu, przede wszystkim poprzez ciągły monitoring dawki pokarmowej i jej bieżące korygowanie – podkreśla Leszek Skup. – Niestety, fakt utrzymywania zwierząt w oborze uwięziowej ogranicza możliwości żywieniowe. W naszej opinii, w obiektach wolnostanowiskowych zdecydowanie łatwiej jest uzyskać lepsze wyniki produkcyjne. Owszem, dysponujemy wozem paszowym, ale dużo pasz musimy zadawać ręcznie. Podstawą są oczywiście najwyższej jakości pasze objętościowe. Trawy na sianokiszonki kosimy 5–6 razy w sezonie, a sporządzana z nich pasza zawsze zawiera ok. 20% białka.

W poziomym wozie paszowym Blattin King o pojemności 11 m3 dawka pokarmowa zbilansowana jest na produkcję 35 litrów mleka od krowy. Sztuki wydajniejsze otrzymują premię z ręki 3 razy na dobę, przy czym krowy w szczycie laktacji otrzymują jednorazowo ok. 2 kg paszy na jeden odpas.

– Zwierzętom, które dają 60 a nawet 70 litrów mleka należałoby paszę treścią zadawać zdecydowanie częściej, jednak to wymagałoby praktycznie ciągłego przebywania w oborze, ale w pewnym wieku, niektóre kwestie trzeba sobie po prostu odpuścić – z uśmiechem dodał pan Leszek.

Połowę skarmianych pasz gospodarze zakupują w postaci mieszanek pełnoporcjowych, które przeznaczone są dla najbardziej wydajnych zwierząt, drugą połowę wykonują samodzielnie z własnych zbóż. Takie działanie – w ich opinii – obniża koszty produkcji mleka.

Najmłodszy z synów państwa Skupów niebawem skończy szkołę i jeszcze nie jest przekonany, co do przejęcia gospodarstwa rodziców.

– Gdyby się zdecydował, konieczne byłyby duże inwestycje. Jesteśmy dziś poniekąd w okresie oczekiwania co dalej. Jeżeli syn nie podejmie decyzji, pozostaniemy przy obecnym poziomie i warunkach produkcji mleka – wyjaśnił nam przyszłościowe plany mlecznego gospodarstwa.

Beata Dąbrowska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a