Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Stawiam na polskie odmianyi sprawdzone technologie

Data publikacji 17.05.2022r.

Co roku nowe odmiany, dużo zagranicznych hodowli, bo są lepsze, wydajniejsze. Obowiązkowa biostymulacja, bogate nawożenie dolistne, ciągłe „podkręcanie” roślin. Ciężko nadążyć za nowościami pojawiającymi się na rynku. A może lepiej mieć własną przemyślaną technologię, zaufać polskim odmianom i czytać etykiety?

warmińsko-mazurskie

– Dopóki nie mam problemów z paszami i mam zapas, to nie muszę nic kombinować i zmieniać na siłę, skoro nawożenie, które stosuję i moja technologia zdają egzamin i dają plon, to robię tak dalej. Zmieniam tylko co jakiś czas odmiany kukurydzy wybierając głównie nasze polskie – wyznaje Rafał Raniszewski, właściciel gospodarstwa w Łędławkach.

r e k l a m a

Mam zaufanie do polskich odmian kukurydzy

Rolnik zasieje w tym sezonie 12 ha kukurydzy, wszystko z przeznaczeniem na kiszonkę. Zdecydował się na jedną odmianę na całym areale, będzie to dobrze znana i sprawdzona Opoka HR Smolice o FAO 240.

– Obserwowałem ją w poprzednim sezonie u znajomych i rzeczywiście zdała egzamin, w nie zawsze sprzyjających warunkach. Poza tym Opoka toleruje słabsze gleby, a u mnie będzie rosła głównie na glebach klasy IV i V. Dla mnie ważne jest jeszcze to, że cechuje się dobrą strawnością kiszonki z całych roślin i jest to cecha potwierdzona w badaniach COBORU, a u mnie w 100 procentach przeznaczona będzie na kiszonkę – wyznaje właściciel gospodarstwa.

Rolnik wspomina, że kiedyś często siał odmianę Kresowiak i podkreśla, że generalnie sieje polskie odmiany, najczęściej z HR Smolice, i jak do tej pory jest zadowolony z plonów. Ich dużym atutem jest to, że są stworzone, by wysoko plonować w naszych warunkach, na słabszych, często mozaikowatych glebach.

Siew kukurydzy zawsze w maju

Właściciel gospodarstwa przy siewie kukurydzy korzysta z usług wykonywanych siewnikiem punktowym, zwykle rusza z nim na początku maja. Choć przyznaje, że w ubiegłym roku skusił się na siew ok. 20 kwietnia i nie wyszło to na dobre kukurydzy.

– Ciężko było rok temu. Kukurydza bardzo długo siedziała w ziemi, później długo wschodziła. Praktycznie na zewnątrz jeszcze jej nie było, a chwasty już wschodziły i rosły w oczach. Nie mogłem nic zrobić, bo było za sucho na środki doglebowe, więc musiałem czekać, żeby powschodziła kukurydza. Zaczęła się walka z chwastami, na jednym polu musiałem rozdzielić zabiegi i najpierw wykonać zabieg na chwasty jednoliścienne, które były dużo wyższe od kukurydzy, a nieco później zwalczałem chwasty dwuliścienne. Dlatego teraz już wiem, że nie ma co się spieszyć i spokojnie czekam na majowy siew – wyjaśnia hodowca.

Do podsiewacza idzie nawóz wieloskładnikowy 8:20:30 w dawce 250 kg/ha. Pod kukurydzę rolnik zawsze stosuje obornik, więc część składników już jest w glebie i czeka na kukurydzę.

r e k l a m a

Najbezpieczniejsze wczesnopowschodowe

Rozmówca wyznał, że przy odchwaszczaniu kukurydzy zawsze preferował zabiegi doglebowe, ale niestety ostatnie suche wiosny ograniczyły zabiegi w tej fazie, bo tylko przy odpowiedniej, optymalnej wilgotności gleby można liczyć na wysoką skuteczność działania preparatów doglebowych. Stosowanie takich preparatów w okresie suszy nie ma sensu, ponieważ herbicydy pobierane są przez chwasty wraz z wodą z roztworu glebowego.

– Jednego roku wydawało mi się, że jest trochę wilgoci, niby gleba była wilgotna, ale po wykonaniu oprysku okazało się, że jednak tej wilgoci było za mało i po wschodach musiałem wykonać poprawkę – wspomina rozmówca.

Warto pamiętać, że czynnikiem ograniczającym wykonanie zabiegów przedwschodowych są także chwasty wieloletnie głęboko korzeniące się m.in. perz właściwy, ostrożeń czy powój polny. Jeżeli mamy z nimi problem, to lepiej zdecydować się na wykonanie powschodowego zabiegu odchwaszczania.

– W ostatnich latach odchwaszczam kukurydzę w terminie wczesnopowschodowym, czyli zabieg wykonuję maksymalnie w fazie 3 liści. Jest to dobry termin, bo chwasty są małe, więc nie konkurują jeszcze w znacznym stopniu z kukurydzą o składniki pokarmowe czy światło, a dodatkowo, mam szeroki wybór substancji aktywnych, żeby w tym momencie zadziałać i skutecznie pozbyć się zachwaszczenia. W tej wczesnej fazie można używać preparatów działających doglebowo i nalistnie – wyjaśnia rolnik.

Pan Rafał stosuje preparaty różnych firm opierając się na odpowiedniej kombinacji substancji czynnych, monitoruje na bieżąco zachwaszczenie, porównuje oferty cenowe i dopiero podejmuje decyzje. We wczesnopowschodowym zwalczaniu chwastów w kukurydzy sprawdzają się m.in. takie substancje czynne jak mezotrion oraz nikosulfuron i rimsulfuron. Taka kombinacja substancji aktywnych w jednym preparacie gwarantuje zwalczanie szerokiej palety chwastów jednoliściennych, łącznie z perzem właściwym i chwastnicą jednostronną oraz chwastów dwuliściennych, takich jak komosa biała, szarłat szorstki, psianka czarna, ostrożeń polny czy przetaczniki. Przy wczesnopowschodowej technologii odchwaszczania sprawdzi się np. kombinacja trzech substancji aktywnych – nikosulfuronu, florasulamu i tifensulfuronu.

– Jak już wykonam oprysk herbicydowy to czekam kilka dni, średnio około tygodnia, żeby chwasty zaczęły obumierać, by już nie pobierały składników pokarmowych i zaczynam przygotowania do dokarmiania nalistnego – mówi hodowca.

Jedno dokarmianie nalistne w fazie 4–5 liści

Rozmówca podkreśla, że przeważnie stosuje odżywki dedykowane typowo kukurydzy, bo mają one odpowiednio zbilansowany skład i wszystko czego potrzebuje kukurydza do rozwoju i wysokiego plonowania.

– Nie mam jednego ulubionego preparatu dolistnego, co roku jest tak duży wybór, że po prostu czytam skład, sprawdzam cenę i zamawiam. Na pewno poza makroskładnikami zwracam uwagę czy jest siarka, magnez, bor, cynk, miedź, mangan, molibden, żelazo. Zawsze dolewam jeszcze dodatkowo ok. 1 l/ha cynku i staram się wykonać takie dokarmienie dolistne kukurydzy w fazie 4 – 5 liści – wyjaśnia rozmówca.

Dodatkowa dawka cynku, którą podaje rolnik jest bardzo istotna właśnie w tym stadium rozwoju, gdyż stymuluje pobranie azotu w czasie, gdy kształtują się zawiązki kolb. Przypomnijmy, że zawiązek kolby pojawia się już w fazie 5 – 6 liści, więc dokarmianie w tej fazie lub nieco później może korzystnie wpłynąć na liczbę ziarniaków w kolbie. Często rolnicy czekają z podaniem cynku nalistnie, żeby kukurydza miała więcej liści. Ale nie ma na co czekać, bo okazuje się, że w wielu przypadkach występują już tzw. ukryte niedobory cynku i choć roślina nie wykazywała żadnych zewnętrznych objawów, to plon może być niższy o 15 – 20 proc.

Eksperci od nawożenia dolistnego podają, że najlepsze efekty przynosi nawożenie cynkiem wykonane do fazy 5 liści. Podając cynk później, trzeba pamiętać o tym, że im późniejsza faza rozwojowa, tym szybciej działająca forma cynku powinna być zastosowana.To są wskazówki, ale oczywiście wszystko trzeba rozpatrywać indywidualnie i dostosować do własnej technologii nawożenia zaplanowanej na dany rok.

Na pewno wybierając produkt trzeba dokładnie czytać etykiety i zwrócić uwagę, czy zawiera on odpowiednią ilość danych mikroelementów. Do wyprodukowania 1 tony ziarna z odpowiednią ilością słomy kukurydza pobiera ok. 40 g cynku. Cynk jest pierwiastkiem plonotwórczym, rośliny dobrze nim odżywione pobierają większe ilości azotu, a w okresie kwitnienia cynk zwiększa żywotność ziaren pyłku, co ma bezpośrednie odzwierciedlenie w wytworzeniu większej liczby ziarniaków.

Zobacz także

Najważniejsze,
że mam zapas paszy

– Jeszcze maksymalnie w fazie 5 liści muszę zdążyć zastosować RSM 32, oczywiście czasem nie pozwala na to pogoda, bo jest za sucho i trzeba zaczekać i wykonać zabieg najlepiej przed planowanym deszczem. Ale nie można też czekać zbyt długo, bo będzie większe ryzyko poparzenia roślin i mniejsza efektywność zabiegu – wyjaśnia pan Rafał.

Niektórzy nawożą nalistnie kukurydzę 2 a nawet 3 razy, ale gospodarz preferuje sprawdzoną technologię – jeden zabieg. To wystarczy na dobry start, a później roślina radzi sobie sama.

– Nie można też oczekiwać cudów i myśleć, że takie dokarmianie załatwi wszystko. Przecież nawożenie dolistne uzupełnia nawożenie przedsiewne, ale nigdy go nie zastąpi. W ubiegłym roku zebrałem ok. 50 t zielonej masy z hektara. Był to zadowalający plon, wystarczający na bieżące potrzeby i gwarantujący zapas paszy – podsumowuje właściciel gospodarstwa.

W gospodarstwie państwa Raniszewskich powstają co roku dwie pryzmy kiszonki z kukurydzy, każda o szerokości 12 m i długości ok. 44 m. Pierwsza pryzma z danego roku otwierana jest pod koniec roku w okolicach świąt i wystarcza do połowy kolejnego sezonu. Druga otwierana jest w okolicach czerwca. Hodowca cieszy się, że udaje się tak pracować, że uzyskuje się zapas kiszonki, dzięki któremu można spać spokojnie.

Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a