Mamy maj, więc rolnicy nie zwiększą już areału rzepaku ozimego, a do rzepaku jarego nie mają aż takiego przekonania, gdyż jest on bardzo zawodny w plonowaniu. Jak zatem zwiększyć plonowanie rzepaku ozimego? Jak o niego zadbać, żeby uzyskać jak najwyższy plon i jak najlepszą jakość? Z takimi pytaniami podczas wspólnej lustracji plantacji rzepaku zwróciłam się do Marcina Kanownika, menedżera ds. upraw rolniczych w firmie Innvigo.
r e k l a m a
Kluczowa będzie
ochrona fungicydowa
Na polach wyraźnie widać, że rolnicy bardzo dobrze radzą sobie z ochroną herbicydową, bo plantacje były praktycznie czyste. Jeżeli chodzi o ochronę insektycydową i fungicydową, tu niestety jest nieco gorzej z racji presji szkodników i chorób, która utrzymuje się przez cały okres wegetacji. I to są dwa główne czynniki zabierające najwięcej plonu przy uprawie rzepaku.
Dziś cena rzepaku przekracza 4000 zł za tonę, czyli jest ponad dwukrotnie wyższa, niż średnia cena z ubiegłego roku płacona rolnikom podczas żniw i chwilę po nich. Czynnikiem, który pozwoli rolnikowi ochronić największą ilość plonu będą w najbliższych tygodniach insektycydy i fungicydy.
– W ubiegłym roku rolnicy najczęściej wykonywali jeden, czasami dwa zabiegi w okresie okołokwitnieniowym. Przy obecnej cenie rzepaku zastosowanie każdego dodatkowego zabiegu będzie przynosiło wymierne korzyści w postaci dodatkowych nawet kilkuset kilogramów. Pamiętajmy, że 100 kg to przy obecnych cenach ponad 400 zł. Oczywiście środki ochrony roślin także podrożały, ale były to podwyżki na poziomie 10–15 proc., więc mimo wszystko ochrona staje się bardzo opłacalna. Należy tylko dobrać właściwe preparaty i najskuteczniejsze rozwiązania. Jeżeli planujemy wykonać dwa zabiegi w okresie okołokwitnieniowym, przy pierwszym należałoby sięgnąć po substancje z grupy strobiluryn np. azoksystrobinę i oczywiście substancje z grupy triazoli, takie jak tebukonazol i difenokonazol. Przy kolejnym zabiegu najbardziej efektywne będzie zastosowanie preparatów triazolowych między innymi protiokonazolu i wspomnianego wcześniej tebukonazolu, ewentualnie może to być również prochloraz – podpowiada Marcin Kanownik.
Częstym błędem
są spóźnione zabiegi
Najczęściej popełniany przez rolników błąd przy stosowaniu środków ochrony roślin, do którego sami się przyznają to spóźnione zabiegi. I nie jest to zaniedbanie lub celowe działanie rolnika, ale czasem wydaje się, że można jeszcze poczekać, czasem jest za zimno, czasem pogoda nie pozwala na wykonanie zabiegu. A gdy już uda się wykonać zabieg okazuje się, że można było zrobić to trochę wcześniej.
– Jeżeli wykonujemy tylko jeden zabieg, to najczęściej idzie on w fazie pełni kwitnienia, czy nawet od drugiej połowy kwitnienia, wówczas mamy już pierwsze łuszczyny na pędzie głównym. Płatki, które opadły z pędu głównego już przykleiły się do liści i do kątów pędów bocznych i to właśnie tam będą rozwijały się choroby grzybowe. Jeżeli pierwszy zabieg pójdzie na początku kwitnienia, wówczas bardzo dobrze zabezpieczymy roślinę przed infekcjami, które mogą mieć miejsce. Powiedzenie lepiej zapobiegać, niż leczyć dotyczy nie tylko ludzi, ale także i roślin. Działanie zapobiegawcze daje zawsze lepsze efekty, niż późniejsze leczenie rozwijających się chorób grzybowych – przestrzega menedżer ds. upraw rolniczych.
Podczas lustracji plantacji widzieliśmy rośliny z wyraźnymi pęknięciami wzdłuż łodyg. Najprawdopodobniej pęknięcia te spowodowało nagłe i zbyt szybkie tempo wzrostu oraz nocne przymrozki, które przez dłuższy czas nie odpuszczały. Czasami wystarczy, że jest duża różnica temperatur między ciepłym dniem, a zimną nocą. Pękanie łodyg w tym okresie może wynikać także z nagłej poprawy warunków np. z większego uwilgotnienia gleby, które wpłynie na bardzo szybkie pobieranie składników pokarmowych i wody.
Marcin Kanownik przypomina, że w miejscach pęknięć może dochodzić do infekcji chorobami grzybowymi dlatego bardzo ważne, żeby w momencie pojawienia się pęknięć zastosować fungicyd. Najlepiej taki, który będzie zawierał substancję z grupy strobiluryn zabezpieczający roślinę przed rozwojem chorób grzybowych oraz przyspieszający zabliźnianie się ran.
r e k l a m a
Dwa zabiegi w okresie kwitnienia dają gwarancję
Decydując się na dwa zabiegi w okresie okołokwitnieniowym, pierwszy zabieg powinien być przyspieszony, czyli nie w fazie pełni kwitnienia tylko na początku kwitnienia, następnie po 2–3 tygodniach powinniśmy ten zabieg powtórzyć, tzn. wykonać zabieg T3.
Rzepak kwitnie od 4 nawet do 5–6 tygodni, jeżeli pierwsze zabiegi na początku kwitnienia są wykonywane zwykle na przełomie kwietnia i maja w zależności od przebiegu pogody, to do żniw mamy jeszcze prawie 3 miesiące. W tym momencie zastosowanie nawet najmocniejszych preparatów nie pozwoli utrzymać plantacji w czystym stanie, wolnym od chorób. Po prostu fungicydy nie działają aż tak długo, a wykonanie dwóch zabiegów w okresie okołokwitnieniowym daje o wiele większą gwarancję.
– Zabiegi wykonywane w momencie infekcji pozwolą skutecznie zwalczać choroby grzybowe, zwłaszcza zgniliznę twardzikową rzepaku, ale także czerń krzyżowych. Pamiętajmy, że czerń krzyżowych występuje w dużej mierze nieco później na łuszczynach, a jeżeli wykonujemy zabiegi na początku kwitnienia, tych łuszczyn po prostu jeszcze nie ma. Z tego wynika, że zabieg T3 jest konieczny jeżeli chcemy ochronić rośliny przed zgnilizną twardzikową, czernią krzyżowych, ale także przed szarą pleśnią – mówi Marcin Kanownik.
Wewnątrz łanu rzepaku panują idealne warunki do rozwoju wszelkich chorób grzybowych. Rzepak jest potężną rośliną o łanie wysokości 1,5 m, czy nawet 2 m, więc wilgoć w takim łanie utrzymuje się całą dobę, a wilgoć jest czynnikiem, który w dużej mierze decyduje o rozwoju chorób grzybowych. Planując jakiekolwiek zabiegi ochronne w rzepaku, trzeba brać pod uwagę ilość zielonej masy, która wytwarzana jest na powierzchni 1 ha. Dlatego dobierając preparaty warto sięgnąć po te, które wprowadzają więcej substancji aktywnej na hektar.
– Jeżeli stosujemy azoksystrobinę, tebukonazol czy difenokonazol powinniśmy wybierać preparaty, dzięki którym wprowadzimy relatywnie dużo substancji aktywnych na hektar, nie mogą to być ilości minimalne, bo wówczas ta duża roślina będzie w stanie bardzo szybko substancje aktywne zmetabolizować, zneutralizować i skuteczność zabiegów będzie znacznie niższa. Właśnie dlatego warto wykonać zabieg T3, żeby przedłużyć działanie zabiegu T2 nawet jeżeli przy zabiegu T2 stosowaliśmy bardzo mocne rozwiązania – podsumowuje rozmówca.
Zabieg T3 połączony
z ochroną insektycydową
W ostatnim okresie rozwoju rzepaku znaczną część plonów zabierają szkodniki, głównie chowacz podobnik i pryszczarek kapustnik. Wykonanie zabiegu T3 można połączyć ze zwalczaniem pryszczarka kapustnika, który powoduje w ostatnich latach duże straty. Muchówka składa nawet kilkadziesiąt jaj do jednej łuszczyny, larwy wylęgają się po 3 – 4 dniach, w jednej łuszczynie przez około 7– 10 dni może żerować nawet ponad 100 larw. Uszkodzone łuszczyny pękają, otwierają się, a nasiona wysypują.
– Do późnych zabiegów na pryszczarka powinniśmy dobierać substancje, które będą bezpieczne i skuteczne, dlatego należałoby sięgnąć i wykorzystać dobrze znane substancje acetamipryd i deltametrynę. Najlepiej zastosować kombinacje tych dwóch substancji aktywnych, aby to działanie było podwójne i jednocześnie ograniczało ryzyko odporności szkodników – podkreśla rozmówca.
Walka ze szkodnikami jest bardzo trudna i trzeba pamiętać, że nawet najlepsze insektycydy nie działają bardzo długo. W zasadzie nie ma insektycydów, które będą działały 3–4 tygodnie, więc nie ma wyjścia i zabiegi trzeba powtarzać.