Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Ujarzmią Borutę i nie dadzą się prześpiewać

Data publikacji 23.05.2022r.

Góra Świętej Małgorzaty to malownicza wioska usytuowana w okolicy historycznych miejscowości – Łęczycy i Tumu. Gminne koło gospodyń z dumą nawiązuje do lokalnych legend i tradycji. O historii grodziska w Tumie czy niezwykłych przygodach diabła Boruty członkinie KGW wiedzą chyba wszystko.

łódzkie

Według legendy diabeł Boruta upodobał sobie ziemię łęczycką w województwie łódzkim. Przemierzał okoliczne bagna i leśne ścieżki, by osiąść w zamku w Łęczycy, gdzie ponoć straszy do dziś. Gospodynie z Góry Świętej Małgorzaty – wioski usytuowanej w sąsiedztwie mitycznych terenów, chętnie nawiązują do historii związanej z regionem.

– Może Boruta i na nas rzucił urok? Nie na darmo mówią, że gdzie diabeł nie może, tam babę pośle – żartują członkinie KGW.

r e k l a m a

Byle gwarnie i wesoło

Koło Gospodyń Wiejskich w Górze Świętej Małgorzaty w powiecie łęczyckim powstało w 2013 roku. Zrzesza 45 członkiń. Funkcję przewodniczącej pełni Teresa Sobczak, założycielka stowarzyszenia.

– Zaczęło się od tego, że jeździłam do Łęczycy na spotkania seniorów. Pomyślałam wtedy: „Dlaczego by nie zorganizować czegoś na miejscu?”. Tak też zrobiłam. Zawiązałam KGW – wspomina przewodnicząca.

Koło zrzesza mieszkanki kilku gminnych miejscowości. Ich celem jest działalność na rzecz zwiększenia aktywności kobiet pod względem kulturalnym, charytatywnym, promocja regionu oraz rozwijanie pasji i talentów.

– Mam mnóstwo energii, choć brakuje mi osiemnastki do setki. Jeszcze jestem młoda – śmieje się Teresa Sobczak. – Kto powiedział, że po osiemdziesiątce nie można realizować pasji? Ja to właśnie robię: prowadzę stowarzyszenie, jestem czynna zawodowo jako krawcowa, urządzam kilkudniowe wycieczki. A za przewodnikiem pędzę w pierwszym rzędzie!

Koleżanki z koła kiwają głowami z niedowierzaniem i podziwem. Wiedzą, że przewodnicząca nie usiedzi w miejscu. Każdą inicjatywę dopina na ostatni guzik. Planuje, wymyśla i realizuje. W wolnej chwili maluje i układa wiersze.

– Pani Tereska właśnie dostała tablet. Bardzo się cieszy, bo o nim marzyła – przyznaje Alina Walczak, jedna z członkiń. – Planuje opanować umiejętność posługiwania się sprzętem. Na razie to ja prowadzę stronę internetową koła. Jeśli chodzi o przewodniczącą, chyba nic nie jest w stanie nas zaskoczyć.

Jak na aktywne koło przystało, gospodynie kilka razy w roku wybierają się na wycieczki. Najciekawsze są coroczne pięciodniowe wyprawy. Panie były już w Wilnie, Berlinie, Pradze, Wiedniu i we Włoszech. Przymierzały się do wyjazdu do Chorwacji, ale plany pokrzyżowała pandemia.

– Wielka szkoda, że się nie udało – wzdycha przewodnicząca. – Wierzę, że jeszcze tam pojedziemy. Na razie realizujemy mniejsze wypady – do teatru czy na pielgrzymkę. Aby każdy znalazł coś dla siebie – element duchowy albo rozrywkowy. Dbam o to, aby podczas wyjazdów było gwarnie i wesoło. Trzeba cieszyć się życiem, czerpać z niego radość. W autokarze nie daję nikomu pospać. Zdążymy się wyspać po śmierci!

Siarczyście, z ripostą

Wyprawy koła są doskonałą okazją do wspomnień o dawnych czasach. A zwłaszcza lokalnych obrzędach, o których członkinie stowarzyszenia zawsze słuchają z zainteresowaniem.

– Podczas kwietniowego wyjazdu na pielgrzymkę pani Teresa arcyciekawie opowiadała o tradycyjnym wiejskim weselu. O obowiązkach starszej druhny, obrzędzie pożegnania panny młodej, przewozinach czy oczepinach – wyliczają gospodynie. – Pomyślałyśmy, że warto byłoby zrekonstruować ten obyczaj. Może zainteresowałby młodych?

Ogromna wiedza Teresy Sobczak poparta jest niemałym doświadczeniem. W roli starszej druhny – prowadzącej imprezę – wystąpiła bowiem ponad sto razy!

– Pamiętam, jak się dawniej bawiono. Jako starsza druhna wielokrotnie prowadziłam wesela. Nie zawsze było łatwo. Zwłaszcza wtedy, kiedy drużbowie musieli „prześpiewać” starszą druhnę. Padały siarczyste określenia, o które dziewczęta mogłyby się obrazić – opowiada z wypiekami przewodnicząca. – Jednak nigdy nie dałam sobie w kaszę dmuchać i rymowaną przyśpiewką odpowiadałam tak, że drużbom szło w pięty – cieszy się na wspomnienie.

Co roku Teresa Sobczak ośpiewuje wieniec dożynkowy. Specjalizuje się również w występach scenicznych – wraz z koleżankami z koła bawi do łez w skeczach „Rozmowa z głuchym sąsiadem” czy „Ciotka z Ameryki”.

– Podtrzymujemy lokalne tradycje. Dożynki, przebierańcy na ostatki, spotkania świąteczne i wiele innych. Co roku zapraszamy na Dzień Seniora. Dla dzieci planujemy zorganizować w tym roku warsztaty rysunkowe z elementami ręko­dzieła – mówią gospodynie.

Dużym wydarzeniem, w którym niedawno uczestniczyły, było głośne Otwarcie Grodziska w Tumie pod Łęczycą. Inauguracja kwietniowego otwarcia obiektu połączona była z wieloma atrakcjami – animacjami dla najmłodszych, grami terenowymi oraz pokazem walk rycerskich. Nie zabrakło też średniowiecznej wioski i pokazu dawnych rzemiosł osadzonych w realiach epoki. Oprawę kulinarną uroczystości serwowały koła gospodyń. Panie z KGW w Górze Świętej Małgorzaty przygotowały wyśmienite zupy, ciasta i przystawki.

– Chciałabym zorganizować spotkanie poświęcone lokalnym dziejom z uwzględnieniem legendy o diable Borucie – planuje Teresa Sobczak. – Nasz region jest bardzo ciekawy nie tylko ze względu na historię, ale i ukształtowanie terenu. Kościół, do którego chodzimy, położony jest na wysokości stu trzydziestu czterecch metrów nad poziomem morza. Widok z góry robi wielkie wrażenie. Jesteśmy dumne, że możemy reprezentować naszą niezwykłą okolicę. Dopóki starczy sił, będziemy intensywnie działać – podsumowuje.

Małgorzata Janus

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a