Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Pojedynek siewników do podsiewu traw: APV kontra Vredo

Data publikacji 30.05.2022r.

Obie te maszyny są przeznaczone do podsiewu użytków zielonych. Konstrukcyjnie są kompletnie różne. Holenderski Vredo to sprzęt mechaniczny, który działa tak, że rozcina darń redlicami talerzowymi, a w wyżłobionych bruzdach umieszcza nasiona. Potem darń jest dociskana gładkim wałem. Z kolei austriacki pneumatyczny APV najpierw wyrównuje łąkę, spulchnia ją i napowietrza, a dopiero potem rzutowo podaje materiał siewny. Na koniec wał zębaty ugniata powierzchnię łąki wciskając w nią nasiona. Która z maszyn jest lepsza? Na to pytanie jest w stanie odpowiedzieć Tomasz Jaros, który we wsi Bogoria Górna (pow. łowicki) prowadzi gospodarstwo hodowlane oraz firmę świadczącą usługi rolnicze i który posiada obie maszyny.

łódzkie

– Każda lepiej lub gorzej sprawdza się w różnych warunkach polowych. Vredo – jako mówi Tomasz Jaros – nie za bardzo nadaje się do pracy gdy jest mokro, bo w takich warunkach jego talerze mocno oblepiają się ziemią. Jest za to niezastąpiony gdy na powierzchni zalegają resztki roślinne, które jest w stanie przeciąć. Jego atutem jest też to, że można nim pracować nawet przy silnym wietrze. APV odwrotnie, nie za bardzo nadaje się do pracy przy silnym wietrze i na polach z dużą ilością resztek roślinnych, ale sprawdza się znacznie lepiej w warunkach dużej wilgotności gleby. Radzi sobie także wtedy, gdy na łąkach zalegają kamienie. Jest też bardziej wydajny. W godzinę poruszając się z prędkością ok.10 km/h można nim podsiać 2 hektary użytków zielonych. Gdy pola są odpowiednio duże i jest mało przestojów, to dzienna wydajność tej maszyny dochodzi do 20 hektarów. Niestety, na naszym terenie o takie wydajności trudno, bo dominują niewielkie powierzchniowo pola liczące od kilkudziesięciu arów do maksymalnie 4 hektarów. Jeżeli chodzi o Vredo, który jest węższy o pół metra, to przez godzinę obsiewam nim średnio półtora hektara. Taką wydajność osiągam przy prędkości 8–10 km/h. Jeżeli chodzi o najlepszy wynik, to w godzinę holenderską maszyną raz udało mi się podsiać 2,2 hektara. Maszyna pracowała wtedy bez zatrzymywania na odpowiednio dużym polu.

r e k l a m a

Ma za sobą 3000 hektarów, a talerze wciąż dobre

Tomasz Jaros zaczął wykonywać podsiew traw w 2012 roku. To wtedy w firmie Agrotechnik Tafiły kupił fabrycznie nowy siewnik Vredo 225.07.5 agri. Ta maszyna ma 2,5 metra szerokości roboczej. Jest tak zbudowana, że nasiona z 250-litrowego zbiornika wygarniają kołeczkowe aparaty wysiewające napędzane od koła ostrogowego. Materiał jest podawany do rurek teleskopowych, które przekazują go do szczelin wykonanych w darni przez obracające się talerze mające po ok. 400 mm średnicy. Talerze ustawione są na kształt litery V zachowując rozstaw 7,5 cm. Nasiona umieszczane są płytko w glebie, bo na głębokość 1,5–2 cm, a precyzję gwarantują zamocowane obok talerzy specjalne płaskowniki. W przypadku natrafiania na kamień lub inną przeszkodę każdy talerz może się odchylić w zakresie do 15 centymetrów. Ostatnim elementem roboczym siewnika Vredo jest wał gładki, który na czas wykonywania zabiegów jest napełniany wodą. W ten sposób zwiększana jest masa własna maszyny z ok. 1250 do 1500 kg. Tomasz Jaros twierdzi, że dociążony wał lepiej dogniata darń.

– W jednym z sezonów siewnikiem Vredo podsiałem 400 hektarów użytków zielonych. Gdyby zsumować dziesięć lat pracy tej maszyny, to myślę, że ma za sobą ze 3000 hektarów. Jakość wykonania stoi na bardzo wysokim poziomie, bo oprócz skrobaków – jak podkreśla właściciel – nic nie trzeba było wymieniać. Nawet talerze wciąż są w tak dobrym stanie, że można nimi dalej pracować. Atutem tego siewnika jest też to, że jest zawieszony bardzo blisko traktora, dzięki temu radził sobie z nim nawet osiemdziesięciokonny Zetor Proxima.

APV pracuje więcej

Teoria mówi, że podsiew traw można przeprowadzić po zbiorze każdego pokosu. Doświadczenia Tomasza Jarosa wskazują, że najbardziej skuteczny jest termin późnoletni lub jesienny, kiedy występuje odpowiednia ilość opadów, a wilgoć w tym przypadku jest kluczowa do powodzenia całego zabiegu. Na niekorzyść terminu wiosennego wpływają upały i susze oraz to, że między pokosami młode siewki mają mało czasu na wzrost i umocnienie się w runi. Efekt jest taki, że w trakcie grabienia trawy mogą być wyrywane palcami zgrabiarki. Wiosną zdarzają się też przymrozki, które mogą opóźniać wschody młodych roślin.

– Zainteresowanie podsiewem wśród rolników jest spore i utrzymuje się na podobnym poziomie od kilku lat. Rolnicy doceniają to, że jest to najtańszy i najszybszy sposób odnowienia runi łąkowej – podkreśla Tomasz Jaros. – Czy zdarza się, że odmawiam wykonania zabiegu, bo nie ma do tego warunków? Na razie do takiej sytuacji nie doszło, ale zawsze przed przyjęciem zlecenia przeprowadzam wywiad z właścicielem lub dzierżawcą pola, aby przekonać się z czym przyjdzie mi się zmierzyć. Zdarza się, że przed wyjazdem z gospodarstwa ciągnikiem z maszyną udaję się na działkę, aby ją zobaczyć. Łatwiej jest mi wtedy zdecydować, która z maszyn lepiej w danych warunkach się sprawdzi.

APV w porównaniu z siewnikiem Vredo częściej wyjeżdża do pracy. Rolnik kupił go w 2018 roku w firmie Invest-Rol, a od tego czasu zasiał nim już 1200 hektarów. Jest to model GP 300 M1, który ma 3 metry szerokości. Waży ponad 1700 kg, a ze względu na to, że ma ponad 2 metry długości wymaga traktora z mocno dociążoną przednią osią. W gospodarstwie Tomasza Jarosa współpracuje z nim Fendt Favorit 511C (1997 r.), który ma 115 koni mocy i który ma na przodzie zamocowanych 16 obciążników – każdy o wadzie 40 kg. Łącznie daje to 640 kg dodatkowego balastu.

r e k l a m a

Kilka zabiegów w jednym przejeździe

Włóka jest pierwszym elementem roboczym siewnika APV. Jej zadaniem jest wyrównywanie powierzchni pola z jednoczesnym rozgarnięciem kretowisk, kopców, mrowisk czy obornika. Zamocowana jest na sprężynach, co daje możliwość wychylenia w przypadku natrafienia na kamień czy inną przeszkodę. Kolejnym elementem roboczym są rozstawione w czterech rzędach palce sprężyste. Te z pierwszych dwóch rzędów mają po 12 mm grubości, a ich zadaniem jest pobudzanie trawy do krzewienia. Wykonują również aerację, czyli napowietrzanie gleby. Powodują też usunięcie starej darni, obornika, mchu oraz dodatkowo rozgarniają kretowiska, a nawet odchwaszczają. Palce w dwóch kolejnych rzędach, które mają po 8 mm grubości, służą przede wszystkim do zagarniania wysiewanych nasion. Za nimi pracuje samoczyszczący wał zębaty o średnicy 410 mm, który ugniata spulchnioną darń. Wał służy również do ustawiania głębokości roboczej. Zmiana polega tutaj na dodaniu lub odjęciu aluminiowych klipsów przy siłowniku hydraulicznym.

– Wał oparty jest na pierścieniach o dwóch różnych średnicach, które obracają się z różną prędkością, a to sprawia, że sam się czyści i nawet w wilgotnych warunkach nie dochodzi do jego zalepiania. To jest gigantyczny atut w porównaniu do gładkiego wału zastosowanego w siewniku Vredo – podkreśla rolnik. – Przewagą tego wału nad gładkim jest też to, że dokładnie kopiuje powierzchnię pola, co ma kluczowe znaczenie na nierównym terenie. Dlatego APV nadaje się również do pracy na łąkach zdewastowanych przez dziki.

Na maszynie zamocowany jest pneumatyczny siewnik PS 300 M1 ze zbiornikiem o pojemności 300 litrów, co odpowiada ładowności 110–115 kg mieszanek traw. Działa tak, że w pierwszym etapie następuje wygarnianie nasion ze zbiornika z wykorzystaniem napędzanego elektrycznie wałka wysiewającego. Dalej strumień powietrza wytworzony przez dmuchawę porywa nasiona i kieruje je do ośmiu przewodów, na końcu których zamocowane są płytki równomiernie rozprowadzające je po łące.

Próba kręcona ze sterownika

Pracując siewnikiem APV operator ma stały podgląd na działanie napędzanych elektrycznie elementów siewnika. Na ekranie sterownika widzi m.in. z jaką prędkością obraca się wałek wysiewający. W każdej chwili te obroty może zmodyfikować naciskając na dedykowane tej funkcji przyciski. Powoduje to jednorazową zmianę dawki wysiewu o 5 procent w górę lub w dół. Ze sterownika może też kontrolować prędkość jazdy traktora porównując ją z zalecaną wartością, która też jest prezentowana na wyświetlaczu.

– Rozpoczęcie podsiewu poprzedza przeprowadzenie próby kręconej. Cała procedura nie jest skomplikowana i zaczyna się od wprowadzenia do sterownika odpowiednich wartości dotyczących dawki wysiewu, szerokości roboczej, prędkości jazdy czy czasu trwania próby. Po ustawieniu rynny zsypowej i podstawieniu pod nią worka kalibracyjnego uruchomia się próbny wysiew, podczas którego wałek wysiewający zaczyna się kręcić, a po określonym czasie sam się zatrzymuje. Na koniec wystarczy "wykręconą" masę nasion wprowadzić do sterownika sprawdzając jednocześnie czy nie wyświetlił się komunikat aby próbę powtórzyć – Tomasz Jaros wymienia kolejne etapy próby kręconej.

Rolnik planuje wymianę siewnika Vredo na szerszą maszynę nowego typu tego samego holenderskiego producenta. Sprzęt będzie wyposażony m.in. w wał o konstrukcji podobnej do wału zębatego siewnika APV.

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a