Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Wybraliśmy optymalne dla nas rozwiązania

Data publikacji 30.05.2022r.

W lipcu ubiegłego roku Marta i Michał Dźwigałowscy przeprowadzili krowy mleczne do nowej obory. Po prawie roku użytkowania obiektu zapytaliśmy gospodarzy jak sprawdzają się wybrane rozwiązania. Hodowcy podkreślają, że są przekonani, iż dokonali właściwych wyborów i nie żałują żadnego z nich.

mazowieckie

Do niedawna rolnicy utrzymywali bydło w oborze z lat 70. oraz zaadaptowanych budynkach, gdzie obsługa zwierząt była ciężka i pracochłonna. Utrudnieniem był także dój prowadzony dojarką przewodową i konwiową.

Nasi rozmówcy postanowili więc, że wybudują nową oborę. Zdecydowali się na obiekt wolnostanowiskowy o wymiarach 25x51 m i wysokości w kalenicy 8 m. Ściany wymurowano z pustaków ceramicznych, pozostawione w nich szczeliny mają wysokość 1,7 m i zasłaniane są kurtynami poliwęglanowymi. Dach (ze świetlikiem kalenicowym) pokryto płytą warstwową.

Wybór posadzki w nowym obiekcie trwał dość długo. Początkowo hodowcy rozważali utrzymywanie zwierząt na ściółce, później na pełnej posadzce ze zgarniaczami, a ostatecznie powstała posadzka szczelinowa, z której są bardzo zadowoleni.

– Myślałem, że po przejściu do obiektu na rusztach wystąpi u krów sporo kontuzji, ale na szczęście moje obawy się nie sprawdziły – mówi hodowca.

Ze uwagi na skargi i odwołania składane przez sąsiadów, kompletowanie niezbędnych do budowy dokumentów trwały kilka lat. Michał Dźwigałowski opierając się na własnych doświadczeniach stwierdził, że potrzebne są przepisy ułatwiające uzyskanie pozwoleń na budowę obiektów inwentarskich.

– Nie mam pretensji do sąsiadów, ale przepisy w takich przypadkach działają na niekorzyść inwestorów – dodaje.

Legowiska w nowej oborze wyścielone są materacami.

– Materace są bardzo dobre, miękkie i ciepłe. Zwierzęta chętnie na nich leżą. Pracochłonność przy tym rozwiązaniu jest dużo mniejsza niż przy utrzymywaniu na ściółce. Koszt rusztów i zbiorników na gnojowicę jest spory, ale oszczędzam na słomie i robociźnie – mówi
gospodarz.

Nowy obiekt dał możliwość usprawnienia doju, na czym najbardziej gospodarzom zależało. Teraz dój prowadzony jest za pomocą hali udojowej 2x7 typu rybia ość z opcją pomiaru mleka i automatycznym ściąganiem aparatów udojowych.

Hodowca nie zdecydował się na kompleksowe przeprowadzenie budowy przez jedną firmę.

– Stwierdziliśmy, że wynajmując wykonawców do poszczególnych etapów sporo zaoszczędzimy. Łącznie z halą i robotem do czyszczenia posadzki obiekt kosztował nas około 2 mln zł. Oszacowaliśmy, iż wybierając firmę oddającą oborę „pod klucz” musielibyśmy wydać o 300–400 tys. zł więcej. Na szczęście zdążyłem z budową jeszcze przed podwyżką materiałów budowlanych. Obecnie stal jest droższa od kupowanej na oborę o kilka tys. zł na tonie – wyjaśnia Michał Dźwigałowski.

W oborze oprócz sektora dla krów mlecznych znajduje się część przeznaczona dla jałówek, porodówka oraz izolatka.

PMR sporządzany jest w wozie paszowym z firmy Metaltech o pojemności 10 m3. Krowy premiowane są paszą treściwą zadawaną w stacjach paszowych.

– Wielu sądzi, że stacje nie są dobrym rozwiązaniem, a lepszy jest podział stada na grupy. Uważam, że do grup potrzebna jest większa obora i większe stado. Nasze krowy otrzymują w stacji paszowej dwie mieszanki – okołoporodową i podstawową. Łącznie ich dawka wynosi do 6 kg na dobę. Zauważyłem, iż nowy system żywienia przyczynił się do wydłużenia okresu wyższej dziennej wydajności. W starych budynkach, po setnym dniu laktacji zwykle widoczny był już znaczący spadek produkcji, a obecnie w tym okresie produkcja nadal jest wysoka – wyjaśnia gospodarz.

Józef Nuckowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a