W ciągu zaledwie miesiąca energia podrożała o 4,6%, a koszty żywienia krów spadły o 1,8%, czego dowodzą dane z 19. tygodnia bieżącego roku.
Ponadto, coraz powszechniej mówi się o czasowym zawieszeniu (albo też wstrzymaniu) certyfikacji nonGMO. Wychodzi na to, że onegdaj gromko wypowiadane hasło "konsument wybiera świadomie", przyjęło inne niż do tej pory znaczenie, wszak w trudnych czasach zmieniają się priorytety, odsuwając na coraz dalszy plan potrzebę zakupu ulubionego produktu mleczarskiego z tym pięknym logotypem.
Świadomość ta, jak pisaliśmy na łamach "Tygodnika Poradnika Rolniczego", obecnie sprowadza się do potrzeby zakupu taniego, dobrego jakościowo produktu, dewaluując wzniosłe hasła o zielonych certyfikatach, za których wydanie… ostatecznie i tak by zapłacił konsument.
Przyczyn tych zmian należy się doszukiwać w obiektywnych trudnościach z dostępem do
ukraińskich pasz białkowych, które były niezbędne do produkcji w reżimie bez GMO.
Problem ten zatacza coraz szerszy krąg, zahaczając również o Niemcy, gdzie także widoczna jest zmiana kursu. Obecna sytuacja geopolityczna skłania do refleksji nad zasadnością "ekologizacji" rolnictwa, zwłaszcza w proponowanym przed wojną tempie.
Na krajowym rynku zorganizowanego handlu obserwujemy spore przetasowania i nie milkną echa po wycofaniu się z polskiego rynku Carrefour Polska oraz przejęciu go przez "Fundusz Mid Europa Partners".
Czym kierował się Carrefour? Przyczyną tak gwałtownych ruchów podobno było obniżenie bezpieczeństwa inwestycyjnego w Polsce. Ma to wyraźny związek z inflacją oraz napięciami w Ukrainie, które "promieniują" również na polską gospodarkę.
Zdumiewające jest, że tej sytuacji nie wykorzystało Ministerstwo Aktywów Państwowych, które mogłoby przejąć istotny fragment rynku detalicznego, a później kształtować wzorce właściwych relacji biznesowych na linii mleczarnie-detaliści.
W tej kwestii milczy również świeżo powołana Polska Grupa Spożywcza (PGS), której celem była właśnie poprawa, wręcz niezbędnych do utrzymania przy życiu mniejszych przetwórni oraz rolników, relacji handlowych.
Dziwi również, że Orlen będący liderem w branży paliwowej, chwalący się wielomiliardowymi zyskami, nie podjął rękawicy.
W wielu krajach Unii Europejskiej takie sojusze są zawierane, a przy stacjach (oraz na stacjach) z powodzeniem funkcjonują sklepy przemysłowo-spożywcze.
Zgodnie z oficjalnym doniesieniami prasowymi, jednym z kluczowych celów powołania do życia PGS było zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego, które jak powszechnie wiadomo, zaczyna się w gospodarstwie rolnym.
Jesteśmy w kluczowym momencie, kiedy to uzdrowienie relacji z handlem wymaga wręcz natychmiastowej poprawy. Do tego potrzebna jest zdecydowana aktywność państwa, które powinno ustalać kierunki tych zmian. Z wielkim powodzeniem robi to przecież w branży paliwowej Orlen i kto wie, jak wyglądałaby sytuacja na krajowym rynku, gdybyśmy mieli dominujący udział stacji z kapitałem obcym.
Należy zaznaczyć, że o sprzedaży wspomnianej sieci handlowej mówiono od lat, a w okresie pandemii przejęciem jej zainteresował się właśnie istotny gracz na rynku paliwowym, tj. Circle K, Alimentation Couche-Tard. Transakcja jednak nie doszła do skutku, ponieważ Francuzi uznali ten okres za niewłaściwy. Trudno się temu dziwić, bo szok, w jaki wpadła gospodarka, niemal odwrócił ją do góry nogami.
Rosnące ceny mleka w skupie, które 20 maja podał GUS, podnoszą coraz wyżej poprzeczkę spółdzielniom mleczarskim. Dziś każdy ma dostęp do Internetu, więc przepływ informacji jest wręcz natychmiastowy, w wyniku czego rolnicy, mając argument w garści, wywierają presję na zarządy swoich spółdzielni domagając się coraz wyższych cen.
Wielokrotnie podnoszony problem bezsilności lokalnych, okręgowych spółdzielni mleczarskich, zazwyczaj ma przyczyny w niskich cenach uzyskiwanych z handlu detalicznego, który skutecznie wykorzystuje swoją przewagę kontraktową.
Interwencja państwa w tym obszarze staje się więc niezbędna, żeby zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe.
Społeczne i polityczne przyzwolenie na takie działania jest, bo odwrócenie złej passy obserwowaliśmy przecież w przypadku banków. Ostatecznie udało się osiągnąć sukces i dwa największe podmioty bankowe są polskie i państwowe.
Konkurencja jest jednak niezbędna i to na każdym etapie dystrybucji oraz produkcji. Niestety, Unia Europejska przyzwyczaiła nas do spóźnionych działań interwencyjnych, które często prowadzą zamiast do gaszenia pożaru do dalszego wzniecania ognia.
Wróćmy jednak do rynku mleka, a szczególnie dalszych perspektyw, bo one najbardziej interesują rolników. Prognozy popytowe dla branży są wciąż optymistyczne i to zarówno w krótkim, jak i długim okresie. Na globalnym rynku mleka prognozuje się kontynuację zainteresowania mlekiem oraz jego przetworami, co potwierdza wzrost spożycia. W Polsce na poprawę tych wskaźników może w dalszej kolejności wpłynąć przyjęcie do nas uchodźców wojennych.
Warto jednak wskazać czynniki ryzyka. Są nimi: osłabianie eksportu żywności do Ukrainy, blokady covidowe w Chinach oraz szukanie przez konsumentów tańszych zamienników, co wobec rosnących cen żywności jest w pełni uzasadnione. Ostatecznie nie mamy powodów do niepokoju, bo obserwowane trendy na rynku wskazują na jego stabilizację.