– Pomimo że ceny żywca wołowego w poprzednim roku były przyzwoite w przeciwieństwie do cen żywca wieprzowego, to rok 2021 zakończył się ich spadkami. Dokładnie w połowie grudnia, z zupełnie nieznanych przyczyn, ceny bydła rzeźnego w skupie spadły co najmniej o złotówkę na kg. Przed tymi spadkami ciężkiego byka można było sprzedać nawet po 11–12 zł za kg, a typowo mięsnego jeszcze drożej. Jednak przeliczając to na saletrę amonową to za takiego byka możemy kupić ledwo 2 tony saletry. A odchów i tucz byka ważącego 700 kg trwa ponad 1,5 roku – podkreślił rolnik.
Choć Tomasz Dąbrowski ma pewne zapasy nawozów, które zakupił z wyprzedzeniem, to i tak nawożenie mineralne w tym sezonie zredukuje do połowy.
– Najzwyczajniej nie stać mnie na nawozy. Nie kupiliśmy ich tyle ile potrzebujemy i więcej nie kupimy bo ceny są zaporowe. Dzisiaj saletra amonowa kosztuje już 3600 zł za tonę, ale jest to saletra ze starych dostaw, czyli ta sama, która jeszcze przed 23 grudnia kosztowała 2800 zł za tonę. Zatem wzrost kosztów gazu zużywanego do produkcji nawozów to jedno, ale faktem są też olbrzymie marże pośredników, którzy chcą wykorzystać okazję do łatwego zarobku. Obawiam się, że ceny nawozów szybko nie spadną, bo słyszałem, że saletra amonowa z kolejnych tym razem już nowych dostaw, może kosztować nawet 4500 zł za tonę – powiedział Tomasz Dąbrowski, który prowadzi gospodarstwo od ponad 20 lat i zawsze było go stać na zakup nawozów, aż do tej pory. Zauważmy, że jest to rolnik gospodarujący na ponad 100 ha, a co mają powiedzieć mniejsi.
Żaden rolnik nawet ten duży nie zaryzykuje dzisiaj i nie zaciągnie kredytu nawozowego, gdyż nikt nie zagwarantuje, jakie ceny zbóż będą po żniwach.
– Gdybyśmy byli pewni, że po żniwach lub nawet trochę później, bo mam gdzie magazynować zboże, dostaniemy za pszenicę 1200 zł za tonę to jeszcze można byłoby ryzykować. Jednak równie dobrze może się okazać, że po żniwach pszenica będzie kosztować 800 zł za tonę. Wystarczy, że wyhamuje eksport, a polski rynek znacznie stracił na chłonności, wszak zlikwidowano ogromną część krajowego pogłowia trzody chlewnej. Może się okazać, że już niedługo zboże będzie sprzedawane za bezcen. W naszym terenie już 2 lata temu zostały zlikwidowane prawie wszystkie stada świń. Dziś nie ma u nas czerwonych stref ASF, bo i świń już nie ma. Nie słychać też o chorych dzikach – stwierdził Tomasz Dąbrowski dodając, że przy obecnych kosztach produkcji, ci którzy mają większy areał oraz wymieniony park maszynowy, a jednocześnie pospłacali już kredyty lub chociaż ich większość, jakoś dadzą sobie radę. W najgorszej sytuacji są młodzi rolnicy, którzy dopiero co zaczęli rozwijać produkcję.