łódzkie
– Chciałbym mieć po prostu więcej czasu dla siebie i przyszłej rodziny. Chcę realizować swoje palny i marzenia, a produkcja mleka to ogrom pracy i uwiązanie, którego nie rekompensują uzyskiwane z niej dochody – argumentuje decyzję Rafał
Wasilewski.
Chociaż nie do końca, ale z opinią syna zgadza się pan Janusz, który doceniając stabilność dochodów i comiesięczny dochód zaznacza, że w jego opinii produkcja mleka jest coraz bardziej wymagająca i coraz trudniejsza.
– Trudno nie zauważyć tendencji, w których dziś stawia się na duże hodowle z dużą produkcją mleka – dodaje.
Gospodarstwo państwa Wasilewskich po raz pierwszy odwiedziliśmy ponad dwa lata temu. Pod względem utrzymywanego w nim pogłowia nie zmieniło się wiele. Znaczące zmiany nastąpiły jednak w kwestii posiadanego areału. I właśnie z myślą o następcy, od lat hodowcy nieustannie starają się zwiększać areał gospodarstwa, zakupując każdy dostępny hektar. Ziemia to jednak nie wszystko. Wiele inwestuje się także w park maszynowy.
– W ostatnim czasie nabyliśmy m.in. duży 300-konny ciągnik Fendt 930, wymieniliśmy kombajn na nowy, prasę, a w planach są dalsze zakupy. Zobaczymy jednak na ile pozwoli na nie koniunktura – zaznaczył Janusz Wasilewski.
Rodzina Wasilewskich od lat utrzymuje stado bydła liczące łącznie 120 sztuk, z czego 58 to krowy dojne. Na taką bowiem obsadę pozwala rozbudowana i zmodernizowana przed wielu laty obora. Stado objęte jest oceną użytkowości mlecznej, a jego średnia wydajność przekracza 8000 kg mleka od sztuki.
– Nie zabiegaliśmy i nie zabiegamy o większą, gdyż w warunkach naszego gospodarstwa taki poziom uważamy za rentowny – stwierdził pan Janusz. – Szczególnie teraz, kiedy koszty produkcji mleka są niebotyczne. Mówi się, że bardzo dobre są ceny zbóż. W mojej opinii tak nie jest. Kiedyś, gdy kwintal pszenicy kosztował 70 zł, za dwa kwintale mogłem kupić kwintal np. mocznika. Dziś 3 kwintale pszenicy to za mało, by kupić kwintal nawozu, co oznacza, że pszenica jest tańsza niż kiedyś. A niestety, w mlecznym gospodarstwie zaoszczędzić jest bardzo trudno. Przecież nie można zrezygnować z korzystania z energii, paliwa czy nawozów. Gdzie więc szukać tych oszczędności?
W zmodernizowanej przed laty oborze utrzymywane są wyłącznie krowy dojne. Sztuki zasuszone oraz młodzież przebywają w odrębnych budynkach inwentarskich. Obora wyposażona jest w dojarkę przewodową na 8 aparatów, za pomocą której dój przeprowadzany przez 3 osoby zajmuje hodowcom niewiele ponad godzinę W uwięziówce pracuje także wóz paszowy
Euromilk o pojemności 16 m3, w którym sporządzana jest mieszanina składająca się wyłącznie z pasz objętościowych. Pasze treściwe zadawane są z ręki 4 razy dziennie. Mieszanka treściwa wykonywana jest w gospodarstwie.
W oborze zamiast czystorasowych hf-ów znajdują się też mieszańce z rasą simental mleczny.
– Są to sztuki zdecydowanie zdrowsze, odporniejsze. Co prawda ich wydajność jest nieznacznie niższa, ale rekompensuje ją brak jakichkolwiek problemów zdrowotnych i długowieczność – potwierdził Janusz Wasilewski, który jest również delegatem na zebranie przedstawicieli OSM w Łowiczu oraz pełni szereg społecznych funkcji w lokalnych strukturach.
– Niestety, rolnicy coraz bardziej się zniechęcają do produkcji mleka. Coraz trudniej o optymizm, a mniejsze (ale nie tylko) hodowle bydła po prostu się likwidują – potwierdza pan Janusz dodając na koniec, że przy obecnych kosztach produkcji planowane inwestycje trzeba odłożyć w czasie.