Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Paszowóz, który wjedzie tam, gdzie wóz z ciągnikiem nie da rady

Data publikacji 16.01.2022r.

Nawet utrzymując krowy w niskiej oborze stropowej z bardzo wąskim stołem paszowym da się wprowadzić pełnoporcjowe żywienie systemem TMR. Takie możliwości daje Sgariboldi Koala 4,5 MD-S – samojezdny kompaktowy wóz paszowy, który mierzy tylko 1,85 m wysokości i ma niewiele ponad półtora metra szerokości. Pierwsza taka maszyna została sprzedana w Polsce pod koniec 2019 roku. Kupił ją młody rolnik Krzysztof Bąk prowadzący gospodarstwo hodowlane we wsi Ziemin (gm. Wielichowo), który wykorzystuje ją do wykarmienia 22 krów mlecznych.

wielkopolskie

– To jest obora przerobiona ze stodoły w 1997 roku. Jej strop jest zawieszony na wysokości 2 metrów, a stół paszowy jest ograniczony słupami do 1,8 metra. To za mało, aby do takiego budynku udało się wjechać traktorem z zaczepionym paszowozem. Dlatego – jak opowiada Krzysztof Bąk – większość prac musieliśmy wykonywać ręcznie. Paszę dowoziliśmy pod oborę, a potem roznosiliśmy ją między legowiskami. Takie cykle powtarzaliśmy rano i wieczorem, a każde skarmianie zajmowało przeszło godzinę. Myślę, że dalej by to tak wyglądało, gdyby nie jeden z artykułów w „Tygodniku Poradniku Rolniczym”, w którym opisany został samojezdny wóz paszowy zdolny do pracy właśnie w takich ciasnych oborach. Gdy tylko go przeczytałem od razu zadzwoniłem do przedstawiciela producenta, który po odwiedzeniu gospodarstwa i wymierzeniu obory stwierdził, że ta maszyna będzie mogła tutaj wjeżdżać. Po jego wizycie podjąłem decyzję, że kupię ten paszowóz tym bardziej, że inwestycję w części można było sfinansować z premii dla młodego rolnika.

Krzysztof Bąk złożył zamówienie na paszowóz Sgariboldi Koala 4,5 MD-S w listopadzie 2019 roku, a trzy miesiące później maszyna rozpoczęła mieszanie paszy w gospodarstwie. Kosztowała ok. 185 tys. zł brutto.

– Obsługa paszowozu jest banalnie prosta i wygląda tak, że stoi się na platformie operując kierownicą i pięcioma dźwigniami. Jedną dźwignią – jak mówi rolnik – wybiera się kierunek jazdy, druga to gaz ręczny, kolejną włącza lub wyłącza się ślimaki, a dwoma ostatnimi otwiera się zasuwy przy oknach wysypowych. Przy platformie jest też wyświetlacz systemu wagowego, który pozwala kontrolować ilości ładowanych komponentów.

r e k l a m a

TMR w 20–25 minut

Sgariboldi Koala 4,5 MD-S dysponuje mocą 50 KM. Tyle generuje japoński czterocylindrowy wysokoprężny Yanmar, który w tym przypadku jest wykorzystywany wyłącznie do napędzania pompy i układów hydraulicznych. Jeden z nich porusza ustawione pionowo w zbiorniku dwa ślimaki mieszająco-rozdrabniające. Każdy taki ślimak ma po dwa zwoje i do każdego przykręconych jest po 5 noży tnących. Cięcie paszy wspomagają jeszcze umieszczone w bocznych ścianach zbiornika dwa regulowane ręcznie przeciwnoże. Zbiornik paszowozu ma 4,5 m3 pojemności. Wedle zapewnień producenta, można załadować do niego na raz ponad półtorej tony paszy.

– Sprawdziliśmy, jest to jak najbardziej możliwe, ale – jak dodaje Krzysztof Bąk – obecnie w paszowozie przygotowujemy każdego dnia ok. 1 tony paszy, bo taka ilość wystarcza do wykarmienia 22 krów. Maszyna sprawnie radzi sobie z wymieszaniem wszystkich komponentów, bo nie trwa to dłużej niż 20, maksymalnie 25 minut. Zawsze przygotowanie TMR-u rozpoczynam od załadowania do zbiornika sianokiszonki przywiezionej z pryzmy w ilości ok. 400 kg. Ta pasza jest już wstępnie pocięta, bo jest zbierana przyczepą Pöttinger Faro, więc nie trzeba czekać i od razu można przywieźć kolejne komponenty – kiszonkę z kukurydzy w ilości ok. 300 kg oraz wysłodki buraczane w wadze ok. 200 kg. Na koniec dawkę uzupełniam paszą treściwą, która waży w granicach 100 kg. Po kilku minutach mieszania można wjeżdżać do obory i wysypywać nową dawkę. Wedle moich szacunków, jeden taki cykl wiąże się z wypaleniem ok. 1,5 litra paliwa. Dzięki temu, że maszyna ma 35-litrowy zbiornik na olej napędowy to jest on uzupełniany raz na dwa, trzy tygodnie.

50 litrów mleka więcej

Unikalny w paszowozie Koala jest układ jezdny. Posiada on bowiem cztery koła, z tym że dwa skrętne są zamocowane obok siebie, a ich realny kąt skrętu sięga 90 stopni! Daje to niebywałą zwrotność maszyny. W praktyce tym paszowozem można manewrować nawet w miejscu. Ale czy maszyna jest przy tym stabilna?

– Ten paszowóz ma aż 5,5 metra długości i waży netto ponad 2,2 tony, a to gwarantuje mu odpowiednią stabilność podczas jazdy. Wpływ na bezpieczeństwo podczas jazdy ma też to, że jego szybkość oparta na układzie hydrostatycznym została ograniczona do 6 km/h. W moim przypadku to wystarcza, bo operuję nim tylko w obrębie gospodarstwa – podaje Krzysztof Bąk.

Sgariboldi Koala 4,5 MD-S ma za sobą ok. 250 godzin pracy. W tym czasie przerzucił przez siebie ponad 700 ton paszy. Jedyny problem, jaki w nim wystąpił był związany z kołami jezdnymi, z których zaczęło uchodzić powietrze. Było to związane z łuszczeniem się farby na felgach, ale – jak zapewnia właściciel maszyny – sprzedawca, firma Agro-Partner, stanęła na wysokości zadania i po interwencji u producenta paszowozu do gospodarstwa przysłane zostały cztery nowe koła.

– Największy plus zastosowania paszowozu jest taki, że nie trzeba już ręcznie nosić paszy i znacznie szybciej można uporać się z żywieniem krów. Wystarczy 20–25 minut, a nie 2 godziny jak miało to miejsce wczesnej – podsumowuje Krzysztof Bąk. – Wymiernym atutem jest też to, że po wprowadzaniu żywienia dawką TMR ilość mleka na jeden odbiór z czterech udojów wzrosła o około 50 litrów.

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a