Prototypowy model opracowany wspólnie z naukowcami z Politechniki Turyńskiej posiadał dwa pionowe ślimaki, frez i zbiornik o pojemności 21 m3. Energię czerpał z 16 baterii, które zamocowano z przodu, po przeciwległej stronie niż kabina. Dzięki temu w żaden sposób nie przysłaniały widoczności. Zgromadzona w nich energia przekazywana była na silniki elektryczne o mocy 150 kW. Producent deklarował możliwość ciągłej pracy przez dwie godziny. To wystarczało do wykarmienia 200–300 krów. Ponowne naładowanie baterii zajmowało trzy godziny.
Aktualna oferta elektrycznych paszowozów będzie liczyła 9 modeli w zakresie pojemności od 12 do 30 m3. W sześciu mniejszych (modele Electra 2) silniki mają moc 150 kW, a w trzech największych (Electra 2 Maxi) o pojemności 26, 28 i 30 m3 moc dochodzi do 180 kW. Wedle zapewnień producenta, wszystkie maszyny elektryczne oparto na tym samym podwoziu, które jest stosowane w paszowozach z silnikami diesla. Taki sam jest również system załadunkowy i mieszająco-rozdrabniający. Supertino podaje, że sprzedał już kilka egzemplarzy takich maszyn. Gdzie trafiły? Tego nie ujawniono. Wiadomo natomiast, że aż 60 proc. paszowozów tej firmy jest sprzedawanych we Francji. Włoski producent jest pewny, że zainteresowanie paszowozami na prąd będzie coraz większe, co wynika z zalet maszyn z tego typu napędem nad odpowiednikami z silnikami diesla. Pracują bowiem znacznie ciszej, nie emitują spalin, wibracji, a nade wszystko są tańsze w eksploatacji od spalinowych. Bo gdy nie ma silnika wysokoprężnego, nie trzeba wykonywać też okresowych jego przeglądów związanych z wymianą oleju i filtrów.