śląskie
Ogród, który Edyta Ziora z Sosnowca pielęgnuje i ciągle tworzy, ma charakter swobodny, a nawet nieregularny. To efekt jej pomysłów i współpracy z całą rodziną, gdy wyjeżdża na weekendy z miasta do niedalekiej miejscowości wypoczynkowej Żarki-Letnisko.
Tam obok letniskowego domu tworzy swoje królestwo z roślin ozdobnych oraz ziół. Kieruje się przede wszystkim własnymi upodobaniami, ale też pragmatyką, czyli potrzebami gastronomicznymi w domowej kuchni.
Pierwsza część ogrodu została ulokowana tuż przy wejściu do domu. Tam gości w wolne dni weekendu wita właśnie niewielki ogródek otoczony kamieniami. W nim gospodyni umieściła kilka gatunków bukszpanu, jukę, lawendę. Swoje miejsce znalazły też rudbekia i hortensja.
Witają ziołami
Ten kwiat jest coraz popularniejszy, bo biała hortensja – nazywana popularnie misiem polarnym – została posadzona też nieco dalej, przy owocowych drzewach. Ale w „powitalnym” ogródku są również zioła. Na razie pani Edyta wybrała cztery – bazylię, lubczyk, macierzankę i miętę.
– Używamy z rodzicami tych ziół w kuchni do różnych potraw. I stąd decyzja o ich zasadzeniu w najbliższym ogródku. Poza tym ładnie się komponują i uzupełniają z innymi roślinami – mówi pani Edyta.
Ale gości, którzy odwiedzają jej gospodarstwo, witają też zaraz obok domu, przy furtce kolejne krzewy – juki oraz piękny krzak hibiskusa. A tuż obok nich pięknie rośnie funkia, której sporo w letnim schronieniu pani Edyty.
– Kiedy jestem na targu i widzę coś ładnego, miłego dla oka, kupuję, a potem wprowadzam do poszczególnych części ogrodu – opowiada ogrodniczka.
Tak właśnie powstało i ciągle powstaje otoczenie letniskowego domu.
Nieco dalej, już w kolejnym ogródku, króluje kocimiętka, trzmielina ozdobna oraz rojniki nazywane skalniakami. Tam też znalazły się popularne na Śląsku śpioki.
W kolejnym ogródku, otoczonym jak pozostałe kamieniami, nad wszystkim górują dzikie róże, ponownie juka, irysy, hibiskus, a także liliowce.
Zaś zaraz obok swoje miejsce znalazł szczaw. Także do domowej kuchni.
Kolejne ogródki to już wariacje pani Edyty na temat poprzednich, gdzie rośliny mieszają się i przeplatają, w zależności od tego, co było ostatnio na targu. I tak właśnie było z rododendronem oraz wrzosem.
Pomagają gołębie
Działka letniskowa jest położona na ziemi V i VI klasy, więc uprawa roślin nie jest tam najprostsza.
Dlatego ojciec ogrodniczki wykorzystuje do nawożenia ogródków córki nawóz z obornika gołębi, który przed podaniem do gleby mieszany jest z trawą i moczony w wodzie. W takim stanie trafia do gleby jako nawóz.
– Chętnie pomagam córce, bo to jej pasja, a ja troszkę skorzystam, jak coś dobrego z żoną ugotują i przyprawią świeżymi ziołami – mówi pan Mirosław.
W pracy w ogródkach panią Edytę wspiera także mama Barbara – pomagają jej rady, kobiece oko i motyka, którą pieli.
– Córka wciąga nas w swoje hobby. To nie tylko miłe, ale i pożyteczne. Dania gotowane ze świeżymi ziołami są zdrowsze – zaznacza pani Barbara.
Niespodzianką na końcu działki, w jednym z ogródków, jest krzaczek pokrzywy. To samosiejka. Jest coraz większy, pani Edyta nie ogranicza go.
– Na wiosnę myślę o kolejnych nasadzeniach. Tym razem cebulowych, tulipanach czy mieczykach. Zobaczę, co zaproponują na targu na wiosnę – opowiada o planach pani Edyta.
A tych i innych nowych roślin w jej ogródkach nie zabraknie, bo – jak mówi - pracuje przy biurku i kontakt z naturą, z roślinami i praca przy nich to chwile wytchnienia. Ogród będzie jeszcze bardziej kwiecisty, gdy pojawią się w nim drzewa owocowe, które także planuje posadzić.
Artur Kowalczyk