Eksperci z Innvigo oceniają, że takiej skali porażeń rzepaku nie było od kilkudziesięciu lat. Wygląda to groźnie i dziś zgodnie z zapowiedzią przedstawiamy przyczyny tej sytuacji zdiagnozowane przez ekspertów Innvigo, bo właściwa ich analiza pozwoli znaleźć odpowiednie rozwiązanie wczesną wiosną.
r e k l a m a
Najbardziej zagrożone z wczesnych siewów
W dużym skrócie można stwierdzić, że problemy suchej zgnilizny kapustnych obserwowane w rzepaku ozimym w listopadzie ub.r. są konsekwencją silnego porażenia plantacji fomą przed ubiegłorocznym zbiorami rzepaku z jednoczesnym silnym rozwojem sprawców werticiliozy. Sytuacja najgorzej wyglądała jesienią w rzepakach sianych najwcześniej. Jeżeli takie plantacje były niewystarczająco chronione, np. tylko jednym zabiegiem fungicydowym, to wiosną może okazać się, że w bujnym i pozornie zdrowym rzepaku doszło do przerostu strzępki grzybni do szyjki korzeniowej.
Na plantacjach sianych natomiast we wrześniu, obserwowano w listopadzie gorszą kondycję roślin i często z niską obsadą. Te rzepaki były znacznie gorzej przygotowane fizjologicznie do dobrego przezimowania, chociaż niewątpliwie z mniejszą presją suchej zgnilizny kapustnych. Teraz nie można jeszcze przesądzać o stratach w obsadzie takich plantacji, ale ryzyko ich wymarznięcia zimą lub na przedwiośniu jest duże.
Aspektem zwiększającym podatność rzepaku na jesienne infekcje suchą zgnilizną kapustnych były widoczne na plantacjach niedożywionych, które są ponadto bardziej narażone na wymrożenia. A ponieważ rośliny na plantacjach wyglądały na osłabione i niedokarmione, zdarzało się, że rolnicy woleli nie inwestować jesienią w zabiegi, w tym zabezpieczające przed chorobami grzybowymi. Nie stosowali też preparatów regulujących pokrój, żeby dodatkowo nie zaszkodzić uprawom. Na takich plantacjach ryzyko przerostu strzępki grzybni do szyjki korzeniowej jest bardzo wysokie.
Trzeba obserwować
odporne odmiany
Po tych jesiennych obserwacjach czynnikiem, który trzeba wziąć pod uwagę w wiosennych decyzjach jest możliwość porażenia przez suchą zgniliznę kapustnych również odmian rzepaku uważanych powszechnie za odporne. W przypadku obecnie bardzo często wykorzystywanej przez hodowców odporności pionowej, czyli jednogenowej (gen Rlm7) odporność dotyczy wyłącznie jednego ze sprawców suchej zgnilizny kapustnych – grzyba Leptosphaeria maculans. Mechanizm ten będzie skuteczny, dopóki nie nastąpi przełamanie odporności lub nie pojawi się taka mutacja, która sprawi, że patogeny pokonają barierę wytwarzaną przez rośliny. Badacze podejrzewają, że mogło już dochodzić do takich sytuacji, jednak nie zostały one jeszcze udowodnione i udokumentowane. Natomiast odporność pozioma, czyli wielogenowa (RlmS/APR37) jest niestety słabsza, płytsza oraz nie daje zabezpieczenia przeciwko wczesnym infekcjom i rozwojowi suchej zgnilizny kapustnych. Dotyczy ona starszych faz rozwojowych rzepaku i ogranicza skutki porażenia – ale nie zawsze jego stopień.
Jeżeli w odmianach z odpornością pionową obserwowane były pierwsze symptomy lub wyraźne objawy infekcji, najprawdopodobniej sprawcą choroby jest Leptosphaeria biglobosa. Do tej pory patogen ten występował jesienią w mniejszym nasileniu niż wiosną, a obecnie dochodzi do jego gwałtownego rozwoju. Oznacza to, że można spodziewać się wczesnego porażenia tzw. łodygową formą suchej zgnilizny kapustnych, gdzie zmiany nekrotyczne występują powyżej szyjki korzeniowej, na łodydze i części nadziemnej, chociaż mogą być widoczne także na szyjce korzeniowej. W takiej sytuacji najczęściej dochodzi do gwałtownego zamierania łanu tuż przed zbiorami, łącznie z wyleganiem łodygowym i osypywaniem nasion.
r e k l a m a
Dobrze dobrana
ochrona na wiosnę
Od ubiegłorocznej jesieni trwają analizy molekularne i mikrobiologiczne licznych prób rzepaku, pobranych przez specjalistów z Innvigo w różnych regionach Polski. Pozwolą one na dokładne zidentyfikowanie gatunku sprawców porażających plantacje rzepaku ozimego. Już teraz badacze stawiają tezę, że w ostatnim czasie nastąpiła zmiana proporcji gatunków patogenów wywołujących suchą zgniliznę kapustnych – prawdopodobnie niektóre z nich wyspecjalizowały się i dostosowały swoją fizjologię do warunków, jakie panują jesienią w naszym kraju. Dla rolników najistotniejsza jest odpowiedź na pytanie, jak zaplanować pierwsze wiosenne zabiegi fungicydowe i które substancje uwzględnić, żeby zlikwidować tak dotkliwe porażenie na plantacjach.
– Zakładamy, że rzepak ozimy przetrwa zimowe miesiące. Jeżeli nie będzie miał uszkodzeń letalnych, koniecznością jest jak najwcześniejszy wjazd w pole i zastosowanie takiej substancji aktywnej, która wykazuje skuteczność wobec obu sprawców suchej zgnilizny kapustnych, a jednocześnie nie ma silnego działania regulującego wzrost roślin. Dotyczy to wszystkich odmian rzepaku, niezależnie od właściwości wynikających z ich genetyki. Dlatego zalecam difenokonazol, ale koniecznie razem z mepikwatem, który ma działanie stymulujące w stosunku do systemu korzeniowego. Nie należy obawiać się stosowania go nawet na słabych plantacjach – ani jesienią, ani wiosną. Mepikwat w połączeniu z difenokonazolem nie wykazuje efektu regulującego, jaki ma po zastosowaniu z tebukonazolem lub metkonazolem. Na pewno na plantacjach słabych, porażonych przez sprawców rodzaju Leptosphaeria biglobosa, gdzie jest ryzyko przerostu strzępki, nie należy stosować jako bazy środków zawierających tebukonazol czy metkonazol. W przypadku metkonazolu stężenie substancji czynnej po użyciu pełnej dawki środka jest zbyt małe. Z kolei tebukonazol jest mało aktywny w stosunku do Leptosphaeria biglobosa, nie przynosi takiego efektu jak difenokonazol – radzi Andrzej Brachaczek, dyrektor ds. badań i rozwoju w Innvigo.
Odpowiednio wysokie rekomendowane dawki difenokonazolu pozwalają na kontrolę nawet bardziej zaawansowanych faz suchej zgnilizny kapustnych. Jednak im później zabieg zostanie przeprowadzony, tym niższa będzie jego efektywność. Bo jeżeli grzybnia przerośnie do szyjki korzeniowej, to transport substancji czynnej do miejsca bytowania patogenów jest mocno ograniczony.