Depresja inbredowa wynikająca z kojarzeń krewniaczych pociąga za sobą konkretne konsekwencje, jak słabsza płodność czy zdrowotność. Wiąże się ze spadkiem wigoru i podwyższeniem śmiertelności nowo urodzonych cieląt, ale również ma duży wpływ na ilość i jakość pozyskiwanego mleka, toteż wzrastający inbred nie pozwala wykorzystać efektu postępu hodowlanego. Inbred ma zatem wymiar ekonomiczny.
W USA hodowcy hf-ów mają duże problemy z dobraniem buhaja, który nie byłby spokrewniony z ich krowami. Oszacowano tam, jakie skutki niesie ze sobą powiększenie inbredu w stadzie o 1%. Okazało się, że są to: skrócenie życiowej produkcji krów o 13 dni, spadek życiowej produkcji mleka o 360 kg, spadek życiowej produkcji białka o 11 kg, spadek życiowej produkcji tłuszczu o 13 kg, podwyższenie wieku pierwszego wycielenia oraz wydłużenie okresu międzywycieleniowego.
Aby nie dopuścić do depresji inbredowej w stadzie czystorasowym należy wnikliwie przeanalizować rodowód kojarzonych zwierząt – krowy i buhaja. Ważne jest również unikanie wielokrotnego wykorzystania tego samego buhaja lub buhajów pochodzących od tego samego przodka. Niektórzy hodowcy radzą sobie z problemem inbredu, wykorzystując specjalne programy komputerowe do układania kojarzeń w stadzie, a jeszcze inni pozbywają się go przy okazji wprowadzenia krzyżowań międzyrasowych. Prostym i pomocnym narzędziem, choć rzadko używanym, jest macierz spokrewnień. Taką macierz możemy wykonać sami. W pionowym rzędzie należy umieścić aktywne buhaje, których nasienie znajduje się w obrocie i z którego chcielibyśmy skorzystać, a w poziomym rzędzie nazwy przodków naszych krów i jałówek. Jeśli są oni spokrewnieni, to takie kojarzenie zaznaczamy kolorem czerwonym, jeśli nie, to zielonym i gdy dana sztuka ma ruję, przez chwilę patrzymy na macierz i na jej przodków wpisanych do karty krowy (warunkiem jest prowadzenie oceny użytkowości) i od razu wiemy, z którego rozpłodnika możemy skorzystać, a z którego nie.