Nie od dziś wiadomo, że kiełki stanowią źródło wielu witamin i mikroelementów zapewniających zdrowie, dobre samopoczucie i są antidotum na choroby cywilizacyjne. Pomysł kiełkowania docenili mieszkańcy Dalekiego Wschodu i z dobrodziejstw kiełków korzystano już w XVIII wieku. Do nas ten trend również przywędrował i powinniśmy to wykorzystać. Oczywiście z umiarem.
Nie tylko rzeżucha
Obok popularnej u nas wielkanocnej rzeżuchy możemy kiełkować nasiona rzodkiewki, lucerny, pszenicy, słonecznika, grochu, brokułu, czerwonej kapusty, a także buraków ćwikłowych. Na świecie najpopularniejsze są kiełki fasoli mung – ulubiony składnik kuchni azjatyckiej. U nas do najczęściej spożywanych należą kiełki rzodkiewki o ostrym, wyrazistym smaku, które najczęściej dodajemy do twarożku bądź bezpośrednio na kanapkę. Wyjątkowym, orzechowym smakiem charakteryzują się kiełki słonecznika, które można chrupać zamiast czipsów. Kanapkę czy sałatę zaostrzymy lekko pikantnymi w smaku kiełkami brokułu, które uważane są za eliksir młodości. Delikatne w smaku i bogate w witaminy są kiełki lucerny. Kiełki pszenicy – słodkie i mączyste – często dodaje się do gorących potraw i sałatek. Podobnie mączystym smakiem charakteryzują się kiełki soczewicy, doskonałe jako dodatek do sałatek. Kiełki buraków ćwikłowych czy kapusty czerwonej mają ostry smak i intensywny zapach, nie są zbyt smaczne, lecz dzięki zabarwieniu stanowią doskonały element dekoracyjny, na przykład sałatek. Pamiętajmy jednak, że są rośliny, których kiełków nie jadamy, np. psiankowatych.
Najwięcej cennych substancji mają młode, trzy-, czterodniowe kiełki. Nadają się do jedzenia zaledwie przez kilka dni i powinny być przechowywane w lodówce.
Jak samemu wyhodować
Specjalne nasiona do kiełkowania znajdziemy w sklepach ze zdrową żywnością i marketach. Nasiona kilkakrotnie płuczemy i wsypujemy do słoika, zalewamy niewielką ilością wody, wierzch słoika obwiązujemy gazą. Wodę po kilku godzinach zlewamy, nie zdejmując gazy, a słoik stawiamy na talerzyku do góry dnem i ustawiamy w widnym miejscu. Dwa razy dziennie przepłukujemy nasiona czystą wodą. Nasiona muszą być wilgotne, ale nie mogą stać w wodzie, bo zgniją. Po kilku dniach będą gotowe do spożycia. Można również produkować kiełki w dostępnych w sklepach kiełkownikach, w których ustawia się naczynia piętrowo. Postępuje się zgodnie z instrukcją załączoną do kiełkownika, pamiętając, by każde pięterko z nasionami przelewać świeżą wodą oddzielnie, gdyż nasiona wymagają świeżej i natlenionej wody. Jeśli zauważymy na nasionach pleśń, całą zawartość wyrzucamy. Tu uwaga: pojawiający się na korzeniach biały puszek to nie pleśń, lecz rozwijające się włośniki.
Małgorzata Wyrzykowska