podlaskie
Swoją nową oborę Tomasz Sikora oddał do użytkowania pod koniec października 2020 roku. Chociaż budynek jest stosunkowo duży, to właściciel nie zdecydował się na bezuwięziowy system utrzymania, bo – jak mówi – za rezygnacją przemawiały przede wszystkim wyższe koszty budowy.
– Ponadto, w mojej ocenie, rasa, którą wybrałem doskonale radzi sobie w uwięziówce – dodaje pan Tomasz, który – o czym warto wspomnieć – kiedy przejmował po rodzicach gospodarstwo mlekiem raczej nie stało, utrzymywano w nim bowiem mięsną rasę limousine. – I zapewne dlatego moje preferencje zawsze skierowane były na bydło o czerwonym umaszczeniu i dużym kalibrze. Z tą jednak różnicą, że ja chciałem produkować mleko.
Aby pogodzić swoje zawodowe plany z upodobaniami Tomasz Sikora postanowił, że stanie się właścicielem stada rasy simentalskiej, z której jest bardzo zadowolony i co najlepiej dało się odczuć kiedy nam o niej opowiadał.
– Na Podlasiu nie mogłem znaleźć hodowli rasy simentalskiej, dlatego postanowiłem wybrać się na Podkarpacie – zagłębie simentali w kraju i porozmawiać z hodowcami. Gdy na miejscu zobaczyłem jak dobrze są rozwinięte i jak dobrze prosperują takie gospodarstwa pomyślałem, dlaczego mnie miałoby się nie udać, szczególnie, gdy „za plecami” mam tak dobrą i stabilną spółdzielnię w Piątnicy. Decyzja zapadła szybko i w 2011 roku do gospodarstwa przyjechało pierwszych 17 zakupionych jałówek – wspomina pan Tomasz.
Wieloletnia obora nie dawała jednak możliwości zwiększania pogłowia, co w przypadku mniej produkcyjnej (w porównaniu hf-em) rasy simentalskiej miało ogromne znaczenie. Młodemu gospodarzowi zależało także na zmniejszeniu pracochłonności przy obsłudze stada, dlatego zdecydował się na inwestycję w nową oborę.
Przejazdowy budynek o wymiarach 30x15 metrów, z centralnym 5-metrowym korytarzem paszowym posiada 46 stanowisk oraz kojce dla młodzieży. Stanowiska wyłożone są materacami i zakończone rusztami. Kiedy w połowie stycznie br. odwiedziliśmy gospodarstwo, stado liczyło 42 krowy mleczne. Pan Tomasz nie zdecydował się jeszcze na objęcie stada oceną użytkowości mlecznej, jednak dane z platformy e-milk wskazują, że w ubiegłym roku średnio uzyskiwał około 7200 kg mleka. Rekordzistki dają 35 litrów mleka dziennie.
– Owszem, nad wydajnością stale pracujemy, a mniejsza produkcja mleka (w porównaniu do hf-a) to jedyna bodaj wada simentali – ocenił hodowca. – Poza tym – w mojej opinii – ma same zalety. Przede wszystkim doskonale wykorzystuje pasze objętościowe, również te słabszej jakości. Cechuje się bardzo dobrą odpornością na choroby, dobrą płodnością oraz łatwością w aklimatyzowaniu się do trudnych warunków środowiskowych. Simentale to rasa o zdrowych i mocnych nogach, co w warunkach uwięziowych ma ogromne znaczenie. Zwierzęta są także długowieczne, w stadzie doi się jeszcze sztuka przywieziona z Podkarpacia 11 lat temu.
Odporność rasy simentalskiej na niekorzystne warunki – jak podkreśla Tomasz Sikora – sprawdza się szczególnie latem.
– Nawet podczas wysokich temperatur, oczywiście przy zapewnieniu w oborze jak najlepszego mikroklimatu nie zaobserwowaliśmy spadku wydajności. Simentale mają jeszcze jeden – jakże istotny atut – produkują mleko o bardzo dobrych parametrach. Zawartość białka kształtuje się na poziomie 3,6%, tłuszczu 4,7%. I to przy niezbyt bogatym żywieniu – zaznacza hodowca.
Żywienie odbywa się z wozu paszowego, w którym mieszana jest kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka (po raz pierwszy przechowywana w silosie), pasza z własnych zbóż gnieciona oraz koncentrat. Od ok. 3 miesięcy pan Tomasz zdecydował się stosować w dawce dodatek marchwi, która również trafia do wozu, w ilości około 3 kg na sztukę dziennie.
– Beta-karoten z naturalnego źródła jest, moim zdaniem, lepiej przyswajalny, marchew nie jest kosztowana, a krowy chętnie ją jedzą – argumentował decyzję hodowca.
W jednym z kojców zauważyliśmy młodego buhaja. Odchowany w gospodarstwie i wyselekcjonowany tak, by uniknąć inbredu, wspomaga rozród.
– W naszym stadzie buhaj był praktycznie zawsze. Kiedy przez ostatnie dwa lata go nie było, pojawiły się problemy ze skutecznym zacieleniem, pomimo że sam ze szczególną starannością inseminuję stado. Okazuje się więc, że wiele krów rasy simentalskiej po prostu potrzebuje krycia naturalnego. Obecność buhaja w oborze sprzyja także lepszemu manifestowaniu rui – mówi hodowca.
Obecnie, podczas doboru buhajów do kojarzeń, hodowca jako cechy priorytetowe wymienił oczywiście wydajność, zdrowe, mocne nogi i wyrównany kaliber zwierząt.
Kolejną korzyścią wynikającą z utrzymywania rasy simentalskiej jest bezproblemowa sprzedaż urodzonych buhajków.
– Ile bym ich nie miał, tyle sprzedam. Do tego dochodzą jeszcze wyższe przychody, jakie możemy osiągnąć w przypadku brakowanych krów – wymienia gospodarz.
Nietypowym i jakże oryginalnym rozwiązaniem – które przyznam spotkałam po raz pierwszy – jest wykorzystanie robota Lely Discovery do czyszczenia posadzki rusztowej w oborze uwięziowej.
– W oborze uwięziowej z pracą robota jest o tyle większy problem, że gdy wiele krów leży, urządzenie nie spełnia swojej funkcji, gdyż omija zwierzęta i ruszta nie będą wyczyszczone. Tak więc podczas rannego i wieczornego obrządku, gdy krowy stoją, za pomocą smartfona ręcznie uruchamiam robota, który zastępuje ciężką ręczną pracę – tłumaczy pan Tomasz dodając, iż inwestycja w wygodną, przestronną oborę spowodowała skrócenie czasu obsługi krów o 3 godziny dziennie.
– Tak więc moje gospodarstwo jest najlepszym przykładem, że utrzymując rasę simentalską i to z niewygórowaną wydajnością można bez większych problemów utrzymać rodzinę i inwestować w dalszy rozwój – podsumował Tomasz Sikora.