Jednak powody do niepokoju mają przede wszystkim ci, którzy nie będąc ani producentami towarów masowych, ani eksporterami niewiele na obserwowanym ożywieniu skorzystają. Jedynie szersza perspektywa uwzględniająca czynniki polityczne da podstawę do wnioskowania o przyszłości. Poddawany krytyce strategiczny plan dla Wspólnej Polityki Rolnej warto rozłożyć na czynniki pierwsze, biorąc tym samym pod uwagę wszystkie „za i przeciw”.
Do pozytywnych aspektów zaliczyć należy podniesienie premii dla „Młodego Rolnika” do 200 tysięcy złotych. Wobec zachodzących zmian zarówno o charakterze inflacyjnym, jak i prawnym ta kwota może okazać się przynętą bez większej szansy na osiągnięcie oczekiwanego celu. Problem w tym, że zarzucona wędka nigdy, nawet z udziałem sprawnego i cierpliwego wędkarza, może się ryby nie doczekać.
Z pewnością interwencjonizm państwowy w specyficznym obszarze rynku, jakim jest rolnictwo jest potrzebny, jednak i tu prostego rachunku zysku i strat oszukać się nie da.
r e k l a m a
Ostatnie dwie dekady
w sposób brutalny rozliczyły przedsiębiorców, nie tylko rolnych, których podstawowym celem, ową przynętą, była dotacja. Pokusie jak wiadomo nie łatwo się oprzeć, a jak coś mamy dostać za darmo to już tym bardziej. Wszyscy mamy dość nachalnej promocji instalacji fotowoltaicznych, gdzie nie rzadko, pomimo braku podstaw do rzetelnych kalkulacji zwrotu poniesionych inwestycji na rzecz energii ze słońca, inwestor kuszony dofinansowaniem jest skłonny dla dotacji podjąć kolejne, wieloletnie zobowiązania wobec banków.
Koszt energii we wszystkich sektorach przemysłowych i rolniczych staje się kluczowy na mapie kosztów. Na domiar złego staje się również nieprzewidywalny. Instalacje fotowoltaiczne powinny w obszarze wiejskim budzić podstawy do wątpliwości, bo istniejąca infrastruktura energetyczna może nie być w stanie odebrać wyprodukowanej w gospodarstwie energii elektrycznej. Ponadto, szybko starzejąca się technologia może szybciej niż nam się wydaje okazać się przestarzała, bo po piętach jej już depczą, szybko rozwijane alternatywne systemy dostawy energii. Jak doliczymy do tego niepewność w zakresie umocowań prawnych związanych z dostawą takiej energii, to całość nie wygląda tak optymistycznie jak z ust trapiących każdego z nas rozmowami konsultantów firm instalacyjnych.
Bardzo często zapominamy o jednej bardzo prostej zasadzie. Inwestycja musi bronić się sama i to bez żadnej dotacji. Jeżeli ten warunek nie jest spełniony, całokształt projektu biorąc pod uwagę rodzące się w trakcie jego realizacji problemy może spalić na panewce.
Skrupulatny aparat urzędniczy z pewnością nie tylko nikomu nie daruje niewywiązania się z szeregu zobowiązań, ale naliczy opłaty karne i zastosuje sankcje dyscyplinujące.
Branża rolna jak każda inna musi nie tylko odpowiedzieć na potrzebę rynku, tj. tanio wyprodukować oczekiwany produkt, ale i sprzedać go za uczciwe pieniądze. Na rodzimym rynku w tym zakresie jest sporo do zrobienia, bo brakuje mechanizmów stabilizujących relacje pomiędzy kupującym i sprzedającym.
Polski system prawny w tym kierunku poczynił już pewne kroki. Kolejny raz, w listopadzie ubiegłego roku, znowelizował ustawę „o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi”.
Celem ustawodawcy
było oczywiście zapewnienie większego bezpieczeństwa transakcyjnego sprzedającemu. Rolnik przecież musi wiedzieć, na czym stoi i ile dostanie za wyprodukowany przez niego produkt.
Inspiracją do tworzenia tych przepisów był najprawdopodobniej rynek owoców miękkich, gdzie patologie obserwowane są od lat.
Na rynku mleka jednak dominującą formą prawną podmiotów skupujących są spółdzielnie. Czy w naszym porządku prawnym, gdzie rolnicy są ich właścicielami było to potrzebne?
Z przepisów wynika zarówno obowiązek systematycznych negocjacji, jak i ustalania warunków. W przypadku ich niespełnienia wchodzą w grę wysokie, sięgające nawet 50 mln euro kary! Problem w tym, że to broń obusieczna, bo przecież rolnicy są właścicielami spółdzielni.
Przepisy te wydają się zbyt rygorystyczne i raczej nie pomogą w uzdrowieniu tej branży. Przyczyny słabej kondycji rodzimych spółdzielni należy szukać dalej, tj. stworzyć w końcu przepisy, które pozwolą ograniczyć dominację handlu wielkopowierzchniowego.
Notowania cen na ostatniej aukcji nowozelandzkiej spółdzielni mleczarskiej Fonterra potwierdzają kontynuację dobrej passy.
Niedawno zaprezentowany polski plan strategiczny dla WPR, jako jeden ze swoich nadrzędnych celów postawił sobie zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego. Bezpieczeństwa tego nie będzie można jednak zrealizować bez zapewnienia stabilności produkcji na każdym etapie łańcucha dostaw a w szczególności na etapie produkcji mleka.
Młody rolnik musi więc wiedzieć, że decyzja i zobowiązania, które podejmuje zapewnią jemu oraz jego rodzinie stabilizację i dalszy rozwój, który jest w naszym wspólnym interesie. Zapewnienie dotacji na start oczywiście pomaga, ale zdecydowanie ważniejsze jest zapewnienie stabilnej sytuacji rynkowej.
W świetle rewolucji, jaką niesienie strategia Europejskiego Zielonego Ładu, jest ona niezwykle istotna, ponieważ znaczące podwyżki cen żywności, w tym artykułów mleczarskich, będą wymagały zwiększenia interwencjonizmu państwowego oraz zaangażowania państwa w promocję, a w późniejszym etapie, za sprawą odpowiednich uregulowań prawnych, zapewnienia bezpieczeństwa w zawieraniu transakcji.
r e k l a m a
Dotychczasowe doświadczenia
gospodarstw, które specjalizują się w produkcji mleka ekologicznego wyraźnie wskazują, że bez przetwórstwa w gospodarstwie, a więc przejęcia również obowiązków mleczarni, sama produkcja może być nieopłacalna.
Takie sygnały docierają zarówno od producentów z Niemiec, jak i z Polski. Ponadto, w ostatnim czasie rynek niemiecki nie jest już zainteresowany importem takiego mleka do Niemiec, a wszystko to z uwagi na dbałość o lokalnych dostawców mleka, którym polscy producenci zwyczajnie zagrażają poprzez przewagę konkurencyjną.
Producent będzie więc musiał stać się również przetwórcą, ale to nie koniec, bo produkt trzeba będzie jeszcze sprzedać.
Uruchomienie tej produkcji będzie wymagało wielu zabiegów po stronie rolnika, w tym poszukiwania konsumentów, a później przekonania ich do zasadności zakupu znacznie droższych produktów. Na razie ten obszar wydaje się być abstrakcyjny, bo kogo poza Warszawą, czy innymi dużymi ośrodkami będzie stać na zakup sera żółtego w cenie 85 zł za kilogram?
Wszystkie te nowe uwarunkowania młodzi rolnicy muszą przyjąć w planowaniu swojej działalności gospodarczej, bo wiele wskazuje na to, że obowiązków będą mieli o wiele więcej niż ich ojcowie.