Owe rozwiązanie fiskalne zostało wprowadzone w ramach Polskiego Ładu. Miało to być narzędzie do opodatkowywania firm ukrywających swoje dochody. W tym dla firm zagranicznych z reguły wyprowadzających je poza Polskę. Jak to w Polskim Ładzie bywa, skończyło się na dobrych chęciach. Już teraz można powiedzieć z bardzo dużym prawdopodobieństwem, że podatek minimalny dotknie najboleśniej nie zagraniczne, a polskie firmy, które wypracowują zbyt niskie marże albo ponoszą straty. Jako największych płatników tego podatku wskazywano PKO czy Bank Handlowy. Ale ostatecznie instytucje finansowe zostały całkowicie wyłączone z opodatkowania. Realnie największymi płatnikami miałyby być Orlen, Lotos, Accelor Mittal (indyjski koncern hutniczy – odgrywający czołową rolę na światowym rynku) i fabryka LG we Wrocławiu osiągająca tylko 0,05% rentowności. Pierwsze kontrowersje pojawiły się po opublikowaniu raportu Ministerstwa Finansów, które podało, że wśród 2671 dużych podatników 536 w roku 2019 miało rentowność poniżej 1%. Z tego 283 były to polskie przedsiębiorstwa. Podano też liczbę płatników wśród firm powyżej miliarda zł obrotu za rok 2020. Byłyby to 32 polskie firmy i 64 zagraniczne.
Problem z podatkiem wynika z tego, że polskie przedsiębiorstwa z reguły mogą zwiększyć rentowność poprzez cięcie kosztów. Natomiast firmy zagraniczne mają znacznie lepsze zaplecze finansowe i na dodatek systematycznie tną koszty swojego funkcjonowania. Dlatego podatek komentowany jest jako prezent dla dużych korporacji.
W dyskusjach pojawiło się mleczarstwo, ponieważ sporo firm z tej branży jest w pierwszej 500 największych działających w Polsce przedsiębiorstw. Padały między innymi nazwy takich spółdzielni jak SM Mlekpol, OSM Piątnica, SM Ryki, OSM Łowicz i OSM Włoszczowa, jako jego potencjalni płatnicy. Ale poza opodatkowaniem znalazłyby się takie firmy mleczarskie jak Danone czy Zott. Kolejna sprawa to szczątkowy już polski handel. Podatek na pewno zapłaci Polomarket, ale Biedronka już nie.
Od nowo wprowadzonego podatku występują zwolnienia. Nie dotyczy on:
r e k l a m a
firm istniejących krócej niż trzy lata,
przedsiębiorstw finansowych (m.in. banki),
r e k l a m a
firm, których przychody ze sprzedaży spadły rok do roku o co najmniej 30%,
firm, gdzie udziałowcami są tylko osoby fizyczne i nie mają udziałów w innych firmach,
firm, których główną działalność stanowi transport morski, wydobycie kopalin i transport lotniczy.
Z samej konstrukcji podatku wynika, że firma z rentownością 1,1% zapłaci mniej podatku dochodowego niż przedsiębiorstwo z rentownością na poziomie 0,9%.
Jak liczy się i ustala podatek?
Stawka podatku to 10%.Płaci się go, jeżeli w przedsiębiorstwie wystąpiła strata lub jej rentowność jest poniżej 1%. Nie wlicza się tu zysków kapitałowych, czyli na przykład odsetek lub dywidend. W przypadku mleczarni podstawą opodatkowania będzie sprzedaż produktów. Podstawą do naliczenia owych 10%, czyli podstawą opodatkowania jest 4% od wartości przychodów. Weźmy za przykład wypłacającą od lat świetne ceny za mleko Okręgową Spółdzielnię Mleczarską w Piątnicy. Osiąga ona około 1,5 miliarda zł przychodu ze sprzedaży produktów. Jednak wykazuje niską rentowność wynoszącą około 0,5%. Staje się ona tym samym płatnikiem podatku. I teraz wykonajmy prostą kalkulację: 4% z 1,5 mld zł to 60 mln. Teraz 10% z 60 mln, czyli 6 mln poza zwykłym dochodowym. I tym sposobem o jedną premię dla rolników mniej!
Jako kolejny przykład posłużmy się Spółdzielnią Mleczarską Mlekpol. Jej przychody ze sprzedaży to blisko 4,6 mld. Jej rentowność za 2020 równa była 0,63%. 4% z 4,6 mld to 184 mln. Z tego 10% to 18,4 mln. Dodajmy również, że zysk netto tej mleczarni za rok 2020 to 28,3 mln zł.
Tych firm to nie zabije, ale aby pokryć nowe zobowiązania wobec budżetu, będzie trzeba szukać pieniędzy. Dziś jedyne pole manewru to albo obniżka płac, albo korekta na cenie surowca. Chociaż dziś są one trudne do wyobrażenia. Tutaj tak jak w Piątnicy.
Zdaniem „Tygodnika Poradnika Rolniczego” cała branża rolno-spożywcza powinna być z tego podatku zwolniona. Szczególnie dotyczy to spółdzielni, bowiem firmy działające w niej spotykają się ze zbyt dużą ilością zmiennych. O ile w mleczarstwie, kiedy są jakieś zyski, to dodatkowa opłata będzie kosztować premię na koniec roku, to w przypadku branży drobiarskiej czy przy dekoniunkturze na rynku zbóż, może to bardzo szybko pogrzebać średniej wielkości spółkę. Tym bardziej, że płaci się podatek również kiedy firma ponosi stratę. Wtedy dodatkowa opłata może dobić nawet i mleczarnie. Pamiętajmy też o takich zmiennych jak: pogoda, problemy z logistyką, na które czy to rolnik, czy spółdzielnia nie ma wpływu.
Nazwijmy sprawę po imieniu, minimalny podatek dochodowy zapłacą w spółdzielczości właściciele, czyli rolnicy!