Nadal zainteresowanie zakupem drogiego mleka przerzutowego wyrażają eksporterzy, którzy korzystają z hossy obserwowanej na rynku światowym.
Sygnały napływające z Nowej Zelandii, gdzie odnotowano kolejne już w ostatnim czasie przekroczenia oraz osiągnięcie wartości 1455 indeksu głównego, jak na razie nie dają podstaw do zatrzymania passy. Kolejny raz górna granica ostatnich lat, odnotowana w 2014 roku, została przekroczona.
Nie oznacza to, że producenci operujący na krajowym rynku mają wyłącznie podstawy do optymizmu. Niestety wiele wskazuje na to, że szumnie ogłaszane zerowe stawki VAT-u na mleko i jego przetwory przysporzą wiele trosk uczestnikom rynku.
r e k l a m a
Zmiany te stawiają
w trudnej sytuacji lokalne przetwórnie, które bezskutecznie negocjują z sieciami lepsze warunki finansowe. Mało tego, teraz za produkty uzyskają zapłatę jedynie w wartości netto, a swoim dostawcom, tj. rolnikom ryczałtowym będą musieli zapłacić wartość brutto, udzielając w ten sposób pożyczki Skarbowi Państwa na, nigdy nieskracany, czas zwrotu podatku. Wiele małych spółdzielni już teraz boryka się z problemami, bo zysk osiągają przy mikroskopijnej marży, więc uszczuplenie środków, za pomocą których regulowano bieżące płatności, na pewno im nie pomoże. Handel wielkopowierzchniowy już zaciera ręce, bo stosowana od lat praktyka blokowania podwyżek cen artykułów mleczarskich jest obecnie regulowana prawnie, a za jej złamanie grożą surowe kary. Jak to zwykle bywa, koszty ponoszą najmniejsi a więksi liczą pieniądze i zyski.
Impas ten jest pogłębiany przez rosnące zapasy masła wśród przetwórców, którzy wobec braku możliwości negocjacji z sieciami muszą sprzedać towar za ustalone odgórnie stawki, a za surowiec zapłacić rekordowo dużo, nie zapominając o podatku VAT dla dostawców ryczałtowych. Taka polityka cenowa daje podstawy do myślenia o niesłabnącym popycie na produkty mleczarskie, którym podwyżki cen mogłyby zagrozić.
Podobne sygnały
płyną ze świata i to z niezależnych źródeł. Przykładem są choćby analizy opracowane przez nowozelandzki bank ANZ Bank, który ostrzegł, że rekordowa hossa na rynku mleka negatywnie wpłynie na popyt. Niestety, postępująca równolegle inflacja widoczna jest już niemal na całym świecie, a w przypadku naszych sztandarowych produktów eksportowych takich jak odtłuszczone mleko w proszku czy masło, również prognozuje się spadek popytu, szczególnie wśród najbiedniejszych.
Jakich zmian popytowych należy spodziewać się w bieżącym roku? Odpowiedź na to pytanie niestety nie jest prosta.
Na pewno ważną determinantą będzie wskaźnik marnowania żywności. Na szczęście artykuły mleczarskie w tym nie przodują, pozostając daleko w tyle za pieczywem, owocami, warzywami czy mięsem. W tych kategoriach produktów spożycie na pewno spadnie, bo przeciętna polska rodzina rocznie wyrzuca produkty spożywcze o wartości ponad 3000 zł. Oznacza to, że w skali kraju w każdej sekundzie w śmietniku ląduje 150 kg żywności.
r e k l a m a
Polacy mają
coraz chudsze portfele
i przy decyzjach zakupowych będą się bardziej zastanawiać, czy potrzebują aż tyle żywności co wcześniej, mając przed oczami wyrzucaną do śmietnika żywność.
Kolejnym elementem wartym uwagi będą produkty substytucyjne, którymi można zastąpić zarówno białko mleczne, jak i tłuszcze mleczne. Również one drożeją, a olej roślinny podrożał już o 8% w ciągu roku.
Ponadto każdy z nas widział, ile kosztowała w ostatnim roku tona rzepaku czy śruty rzepakowej. Jej cena była niemal dwukrotnie wyższa od średniej pięcioletniej.
Z całą pewnością na ceny rzepaku presję wywierają rosnące ceny ropy naftowej, energii oraz wzrost zapotrzebowania na biopaliwa.
Wiele wskazuje na to, że artykuły mleczarskie w tym czasie podrożeją tylko o 3%, a masło dotknie podwyżka jedynie na poziomie 7%.
Jeśli tak się stanie, to popyt na mleko raczej nie spadnie, bo nie będzie na rynku znacząco tańszych zamienników.
Konkurencja dokona się jednak wśród samych artykułów mleczarskich, zwiększając popyt na produkty analogowe, czyli te o nieco gorszej jakości. Oznacza to zmniejszenie konsumpcji produktów klasy premium.
By starać się uchwycić specyfikę procesów zmian cen mleka na rodzimym rynku należy porównać ceny uzyskane ze sprzedaży mleka przerzutowego, czyli objęte kontraktami krótkoterminowymi (cena ustalana jest co tydzień) do tych, które uzyskuje się ze sprzedaży mleka na stabilnych umowach długoterminowych.
W przypadku sprzedaży produktów gotowych obowiązują podobne mechanizmy. Mleczarnie kooperujące z krajowym handlem detalicznym związane są zwykle umowami długoterminowymi a te, które wytwarzają produkty masowe, kontraktują je na krótszy okres.
Z racji wciąż znacząco lepszego spieniężenia masowych produktów eksportowych mleczarnie te powiększają swoją przewagę konkurencyjną. Jak długo to potrwa? Odpowiedź na to pytanie może paść już pod koniec lutego, czyli w okresie, kiedy będziemy wiedzieć więcej na temat sytuacji rosyjsko-ukraińskiej. Miejmy nadzieję, że do otwartego konfliktu zbrojnego jednak nie dojdzie, bo obiektywnie patrząc ani Unia Europejska, ani Rosja nie ma w tym wyraźnego interesu. Rodzi to jednak słuszny niepokój, w tym konieczność obrony naszej granicy z Ukrainą, Rosją i Białorusią, bo ta ostatnia sprawa wciąż przecież nie jest jasna.