mazowieckie
Merytoryczne spotkanie robocze miało miejsce 31 stycznia br. w Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Kosowie Lackim. Oprócz posła Zagórskiego wzięli w nim udział prezes spółdzielni Andrzej Minarczuk, pełniący swoją funkcję od roku 2016 oraz wieloletni przewodniczący rady nadzorczej Tadeusz Wojtyra, a także Krzysztof Wróblewski – redaktor naczelny „Tygodnika Poradnika Rolniczego”.
Podjęto trudne tematy dotyczące rynku i przetwórstwa, ale również inwestycji, odnawialnych źródeł energii, Polskiego Ładu oraz Europejskiego Zielonego Ładu. Prezes Andrzej Minarczuk nie krył, że mleczarnia, którą kieruje przerabia zbyt dużo mleka, aby handlować tylko w regionie za pośrednictwem mniejszych sklepów, jednak nadal jest zbyt mała skala, aby na stałe współpracować z dużymi sieciami handlowymi. Pozostaje im niestety coraz słabszy handel tradycyjny za pośrednictwem hurtowni, współpraca z lokalnymi sieciami handlowymi typu Topaz oraz in-outowe, czyli tymczasowe wejścia z artykułami do dużych ogólnokrajowych sieci handlowych.
– Będąc w czwartej dziesiątce krajowych spółdzielni mleczarskich współpracujemy z sieciami handlowymi takimi jak: Biedronka, Lidl oraz Aldi tylko w sposób in-outowy. Dlatego staramy się eksportować co najmniej 25% swojej produkcji do takich krajów ja: Słowacja, Czechy, Węgry i Włochy – powiedział prezes Andrzej Minarczuk.
Marek Zagórski zauważył, że dobrym rozwiązaniem dla średnich oraz małych spółdzielni mleczarskich byłoby stworzenie wspólnej platformy sprzedażowej. To jest na pewno trudne, gdyż wymaga pogodzenia nieraz sprzecznych interesów wszystkich jej uczestników. Jednak wydaje się, że nie ma od tego ucieczki, gdyż alternatywą jest integracja zupełnie innego rodzaju, czyli przejmowanie przez największych.
r e k l a m a
Najwyższa cena w historii
Poseł Marek Zagórski pytał nie tylko o średnią cenę mleka w skupie, ale także o rentowność i ilość dostawców mleka w OSM Kosów Lacki.
– Dobijamy do średniej ceny mleka w skupie wynoszącej 2 zł netto za litr. Wielu dostawców już w grudniu otrzymało cenę powyżej 2 zł za litr, wiadomo, cena jest kształtowana wielkością dostaw, jak i przede wszystkim parametrami mleka, czyli zawartością tłuszczu i białka. Do tej pory nie mieliśmy tak wysokich cen surowca w naszej spółdzielni, ale też nigdy wcześniej rolnicy nie mieli aż tak wysokich kosztów produkcji. Jak na ironię, w trudnym roku 2020, kiedy cena mleka, jaką uzyskiwali rolnicy była znacznie niższa, zostawało im więcej w portfelach niż obecnie. W kwietniu i maju roku 2020, czyli kiedy kraj zmagał się z pierwszą falą epidemii, średnią cenę mleka w spółdzielni mieliśmy ukształtowaną na poziomie 1,29 zł za litr, a mleko w przerzucie kosztowało tylko 0,70 zł, masło spadło do poziomu 12 zł za kg. Obecnie sytuacja się odwróciła, każdy chce wykorzystać swoje moce produkcyjne i mleko przerzutowe jest droższe od skupowego. Wiąże się to też z mniejszą ilością mleka na światowym rynku – powiedział prezes Andrzej Minarczuk.
Odbudowa rynku HoReCa
– W pandemii, zwłaszcza podczas lockdownu społeczeństwo, ze względu na izolację, przestało kupować usługi, a zwiększyło zakupy towarów głównie za pośrednictwem Internetu. To spowodowało turbulencje na rynku, pogłębione przez zakłócenia łańcuchów dostaw. Ponadto część społeczeństwa ograniczyła wydatki i zaczęła oszczędzać, oceniając, że sytuacja jest bardzo niepewna. Skutkiem lockdownu i tego typu reakcji było wyhamowanie gospodarki i recesja w 2020 roku. Wychodzenie z pandemii i działania osłonowe podjęte przez rządy większości krajów na świecie sprawiły, że gospodarka szybko się odbiła. Ciekawe są dane z USA, wskazujące, że dochody gospodarstw domowych wzrosły w okresie lockdownu, właśnie wskutek działań osłonowych, a jednocześnie mniejszych wydatków. Dzisiaj popyt rośnie, gospodarka się rozkręca, ale temu skądinąd dobremu zjawisku towarzyszy duży wzrost cen i inflacja. To przekłada się na każdy asortyment, w tym na żywność, co widać na rynku mleczarskim zwłaszcza w przypadku mleka w proszku czy też produktów dedykowanych na rynek HoReCa, pytanie tylko jak długo to potrwa, bo po każdej górce przychodzi dołek – stwierdził poseł Marek Zagórski dodając, że rynek HoReCa mocno ucierpiał podczas pierwszego etapu pandemii, a teraz się odbudowuje, co ma wpływ na zwiększanie mocy produkcyjnych zakładów przetwórczych.
OSM Kosów Lacki również sprzedaje produkty na potrzeby rynku HoReCa, co prawda nie bezpośrednio, ale za pośrednictwem dużych hurtowni zaopatrujących gastronomię (restauracje, hotele, kawiarnie itp.) Tymi kanałami sprzedawane jest głównie masło i twarogi.
r e k l a m a
Podwójny CIT uderzy w spółdzielnie mleczarskie?
– Co do rentowności to cały czas przekraczamy magiczne 1%. Wraz z Polskim Ładem wchodzi zasada, że jeśli rentowność jest poniżej 1% to firma musi zapłacić podwójny podatek CIT. Tu trzeba podkreślić, że w wielu mleczarniach rentowność jest poniżej 1%, a najlepsi mają 2,5%. Wynika to ze specyfiki branży oraz z tego, że spółdzielnia nie jest nastawiona tylko na zysk, tak jak spółka, ale również na zapłatę godziwej ceny za mleko swoim dostawcom będącym członkami tej spółdzielni – stwierdził prezes Andrzej Minarczuk.
– Jeżeli efekt tego przepisu miałby być taki jak opisuje pan prezes, to potrzebna jest pilna korekta. Założenie było takie, aby przywołać do porządku duże korporacje, które nie wykazują zysku w celu płacenia niższych podatków, a tymczasem zagraża małym spółdzielniom mleczarskim i mniejszym firmom w ogóle. Bo jeżeli nawet jakaś duża korporacja zapłaci podwójny CIT to i tak będzie to zaledwie kilkadziesiąt tysięcy zł, biorąc za przykład jedną z większych firm branży telekomunikacyjnej. Czyli znowu mamy paradoks. Trwają teraz prace nad korektą niektórych przepisów i zgłoszę ten problem do analizy – odpowiedział poseł Marek Zagórski.
Idea spółdzielczości
Roczne obroty OSM w Kosowie Lackim to 150 mln zł. Spółdzielnia ma 570 dostawców mleka i ponad 200 pracowników, zatem od jej kondycji zależy funkcjonowanie ok. 1 tys. rodzin. Mleko skupowane jest z 18 gmin mieszczących się w 4 powiatach. W szczycie dzienny skup mleka wynosi 180–200 tys. l mleka.
– Idea spółdzielczości jest kapitalna – jak jest dobrze, to zyskami się dzielimy, a jak przyjdą gorsze czasy to zaciskamy pasa i właśnie dzięki temu spółdzielczość mleczarska przetrwała tyle lat. Im mniejsza spółdzielnia, tym więcej w niej spółdzielczości i transparentności – powiedział prezes Andrzej Minarczuk, zaś przewodniczący Tadeusz Wojtyra dodał, że podstawą spółdzielczości jest zasada mówiąca, że każdy członek ma jeden głos, bo jeśli zacznie się głosować wielkością udziałów, to będzie jednoznaczne z końcem spółdzielczości.
– W zachodniej Europie nastąpił bardzo mocny rozwój spółdzielni jako podmiotów gospodarczych wraz z ich potencjałem ekonomicznym, co odbywało się przy dużym wsparciu państwa i przy dużej świadomości rynkowej rolników. Interesy spółdzielców były mocno chronione pomimo że odbywał się proces konsolidacji. Natomiast nie było tak dobrze w procesach konsolidacyjnych, które odbywały się w Polsce. Co często skutkowało pogorszeniem pozycji członków spółdzielni przejmowanej, ale trzeba zastrzec, że mamy oczywiście także pozytywne przykłady. Nie jest niczym złym, aby potencjał ekonomiczny spółdzielni był coraz większy, także w efekcie konsolidacji, wszak transparentność można osiągnąć przy każdej skali. Problem polega na tym, że w Polsce nie mamy mechanizmów transparentności niezależnych od skali działania podmiotów, tak jak jest to w Danii czy we Francji – dodał Marek Zagórski.
– Trwają prace nad zmianą prawa spółdzielczego i w jakim celu są one podjęte? Przecież gdyby prawo spółdzielcze było złe, to nie byłoby już spółdzielni mleczarskich. Natomiast mówi się o wielu patologiach w spółdzielniach mieszkaniowych. Może potrzebne jest oddzielne prawo dla spółdzielni mieszkaniowych, a oddzielne dla tych produkcyjnych jak mleczarnie? – pytał Tadeusz Wojtyra w obawie, że przy niekorzystnych zmianach prawa spółdzielczego branża mleczarska może ucierpieć. Z jego słowami zgodził się Marek Zagórski dodając, że spółdzielnie mieszkaniowe, zwłaszcza z perspektywy pojedynczych właścicieli lokali spółdzielczych właściwie nie są już spółdzielniami, a prawo spółdzielcze jest parasolem ochronnym dla władz tych podmiotów. Natomiast spółdzielczość mleczarska funkcjonuje znacznie lepiej. Choć znowu znajdziemy także i złe wyjątki jak SM ROTR Rypin, SM Bielmlek czy OSM Ozorków.
Marek Zagórski widzi zupełnie nowe obszary, w których dobrze sprawdziłaby się spółdzielcza forma działalności, a są nimi wzajemność ubezpieczeniowa oraz spółdzielnie energetyczne bazujące na OZE i dobre zmiany w prawie spółdzielczym pomogłyby w ich powstawaniu.
Zobacz także
Inwestycje wspierane z PROW
Każdy rok w OSM Kosów Lacki od kiedy Andrzej Minarczuk kieruje spółdzielnią kończony jest zyskiem od 1 do 3 mln zł. Jest to przyzwoity zysk spółdzielczy dający wiarygodność dla banków oraz możliwość zgromadzenia własnego wkładu przy inwestycjach z dotacjami z PROW.
– W naszej mleczarni począwszy od roku 2017 nie przeprowadzilibyśmy żadnej inwestycji, gdyby nie wsparcie w ramach PROW, po prostu sami nie dalibyśmy rady – przyznał prezes Andrzej Minarczuk.
W pierwszej kolejności wybudowano magazyn nabiałowy, a następnie zamontowano całą masę maszyn i urządzeń. Wykorzystano 10 mln zł wsparcia przy 10 mln zł wkładu własnego. Obecnie na końcowym etapie inwestycji jest kotłownia gazowa wraz z kogeneracją, co zmniejszy zatrudnienie o 9 osób w porównaniu do kotłowni węglowej, jednak nikt nie zostanie zwolniony, pracownicy zostaną oddelegowani do innych zadań. Ku końcowi zbliżają się również prace związane z montażem i uruchomieniem serowni zakupionej z upadłego SM ROTR Rypin. Tu również zostanie podniesiona wydajność produkcji, a zatrudnienie zmniejszone z 16 do 8 osób w porównaniu do dwóch starych serowni. Oczywiście i tym razem obędzie się bez zwolnień.
Używana serownia jak nowa
– Na nową serownię z solownią nie byłoby nas stać nawet ze wsparciem PROW, bo to wydatek rzędu 40 mln zł. Serownię zakupiliśmy po bardzo korzystnej cenie, przeprowadziliśmy jej gruntowny remont i dodatkowo zmodernizowaliśmy o nowe elementy jak np. wózek do rozprowadzania gęstwy na wzór linii, które pracują w kilku krajowych zakładach jak np. SM Ryki czy OSM Sierpc. Zatem będzie to linia w pełni zautomatyzowana i połączona z nowo wybudowaną solownią. Można pokusić się o stwierdzenie, że wykorzystując elementy z Rypina stworzyliśmy nowoczesną serownię. Dodatkowo – co było niezwykle ważne dla mnie – pomogliśmy w jakimś ułamku rolnikom z upadłego ROTR Rypin. Trzeba też dodać, że nasze dwie stare serownie były piekielnie awaryjne i bardzo długo już eksploatowane. Na tych dwóch serowniach przy dobrych wiatrach i bez awarii produkowaliśmy ok. 10 ton sera na dobę. Nowa serownia z niższym o połowę zatrudnieniem może wyprodukować 2 razy więcej sera. Powoli wyłączamy stare serownie i gdy nowa będzie pracowała już pełną parą to pomieszczenia po starej serowni wykorzystamy jako dojrzewalnie. Rocznie planujemy produkować minimum 6–7 tys. ton serów, a teraz są to 4 tys. ton – wyjaśnił prezes Andrzej Minarczuk.
Wyjątkowy smak Old Magnala
Podczas spotkania można było posmakować całej palety kosowskich wyrobów. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się sery z dziurami, ser Sorento produkowany z serwatki, twarogi oraz nowość, jaką jest ser Old Magnal klasy premium, który dojrzewa minimum 6 miesięcy, a najlepiej 8–10.
– Ser Sorento ma bardzo delikatny smak i tego typu ser z serwatki oprócz nas produkuje jeszcze tylko jedna mleczarnia w kraju. Naszą ambicją jest, aby produkować 50–60% sera z dziurami, a resztę mleka przerabiać na goudę i cagliatę. Wiadomo, goudę wyprodukuje każdy zakład mleczarski, ale produkcja serów z dziurami to już umiejętność wyjątkowa, a nam te sery od lat wychodzą dobrze. Są to takie sery jak: Baron, Edamer i Jubilat. Ponadto jako nieliczni produkujemy ser Pro-zdrowotny z dodatkiem kwasów omega-3. Dodatkowo jako jeden z dwóch zakładów mleczarskich w kraju produkujemy ser o bardzo mocno obniżonym poziomie tłuszczu do zaledwie 5%, nazywa się on Fitness i można go też kupić np. w Biedronce w ladzie tradycyjnej. Dopiero budujemy pozycję na rynku marki sera Old Magnal, który spotkał się z bardzo życzliwym przyjęciem z racji smaku. Nad smakiem tego sera pracowaliśmy ponad rok, gdyż zależało nam, aby był on oryginalny, nie chcieliśmy naśladować serów z Radzynia Podlaskiego i innych firm, które mają w ofercie sery długodojrzewające. Old Magnal uzyskał drugą nagrodę w kulinarnym konkursie Good Cheese w Mrągowie głównie za smak – nie tak bardzo intensywny, do jakiego przyzwyczaiły nas inne sery długodojrzewające i właśnie o taki efekt nam chodziło – powiedział prezes Andrzej Minarczuk.